Nie zatrzymujmy się z lęku przed tym, co może nas spotkać, nie dajmy się przestraszyć. Ale iść możemy tylko wtedy, gdy wierzymy, że otrzymamy odwagę i siłę taką, jaka będzie nam potrzebna.
Jak bardzo potrzebujemy to usłyszeć, jak często tęsknią za tym nasze serca. Dziś, w tym rozpoczętym roku Jubileuszowym, możemy iść dalej w naszej życiowej pielgrzymce, ale już inni, bo przepełnieni nadzieją. Możemy uwierzyć że Duch, którego mocą Jezus przemawiał i działał, nas także przemieni i wypełni nadzieją.
Tym, co może nam pomóc, jest pamięć, że Jego czuła bliskość i działanie jest tak samo intensywne w smutku jak i w radości.
Ja też mogę wyciągnąć wnioski i nie popełniać ciągle tych samych błędów, poprawić to, co mogę zmienić, albo znaleźć wiele innych sposobów, aby dobrze żyć dalej.
Po wielu stoczonych z różnym skutkiem walkach wiem, że nigdy nie mogę być pewna, że wszystko we mnie jest pozamiatane i przyozdobione. Każda taka pewność kończy się tym, że zło przybiera siedmiokrotną siłę.
Może być tak, że ciągle widzę ciemność albo ciągle widzę tylko brzydotę i zło w świecie. Wówczas bardzo łatwo jest mi w czymś pięknym wyszukać drobiazg, który nie jest idealny. Inni mówią mi, że jest inaczej a ja upieram się i potrafię zawzięcie bronić mojego widzenia świata.
Czy ja wierzę, że tylko Bóg zna mnie najlepiej i wie o wszystkim, co jest we mnie wyjątkowe i nieznane nikomu? Czy wierzę, że na drodze z Nim może wydarzyć się o wiele więcej niż potrafię sobie wymarzyć?
Mogę ciągle skupiać się na tym, co ma być inaczej, bo przecież wiem najlepiej, jakie być powinno! Ale mogę w pokorze przyjąć, że zawsze będzie coś, co będzie bolało, zaskakiwało, coś o czym chciałabym od razu zapomnieć w świecie, w innych i w sobie.
Wszystko jest darem najlepszego Ojca, który troszczy się o wszystko i chce zabrać to, co niepotrzebnie nas obciąża. Dlatego jak refren powtarza nam dzisiaj: „nie martwcie się”.
Królestwo Boże zaczyna się już tu na ziemi, kiedy poczujemy bezwarunkową miłość Boga i Jego najlepszą opiekę, nawet jeżeli zupełnie nie będziemy rozumieli swojego życia. Wtedy poczujemy się przytuleni i pobłogosławieni, dotknięci bliskością i czułością Boga.