Ulituj się nade mną!
Nie przestawaj wytrwale wołać z wiarą do Jezusa, bez względu na Twoje położenie. Jerycho pokazuje, że Bóg może przyjść w najgorsze miejsca i sytuacje i pokonać szatana, zło i grzech.
2024-10-26
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 10, 46-52
XXX niedziela zwykła
XXX niedziela zwykła
Dzisiejszy fragment Ewangelii według świętego Marka przenosi nas do Jerycha. Jerycho to najniżej położone miejsce świata zamieszkałe przez ludzi (276 metrów poniżej poziomu morza). Leży ok. 9 km na zachód od rzeki Jordan i ok. 10 km na północny zachód od północnego krańca Morza Martwego. Archeolodzy twierdzą, że to starożytne miasto otaczał podwójny mur; wewnętrzny o szerokości około 4 metrów oraz zewnętrzny o szerokości 2 metrów, oceniany na około 9 metrów wysokości.
To od sforsowania Jerycha i upadku potężnych murów obronnych rozpoczyna się wypełnienie obietnicy Boga dotyczącej ziemi obiecanej. Ten który wprowadza Izraelitów do ziemi obiecanej to Jozue. Jozue to przecież inna wersja imienia Jezus. To również tam sam Jezus na górze kuszenia pokonuje szatana na samym początku swej publicznej misji. W takich okolicznościach rozgrywa się scena uzdrowienia niewidomego żebraka Bartymeusza.
Ta scena skupia w sobie jak w soczewce wszystkie interwencje Boga w tym konkretnym miejscu. Niewidomy żebrak to symbol totalnego dna, tak jak to miejsce, które dotyka dna ziemi. Choroba i kalectwo to często dramatyczna sytuacja w życiu człowieka. Nagle przychodzi wyrok. Słyszysz niechciane słowa: masz raka, masz stwardnienie rozsiane itd. Nie ma nadziei na nic dobrego, odnosi się wrażenie że to, co dobre już się wyczerpało... Stoisz pod ścianą nie do pokonania, jak ten jerychoński mur.
Na szczęście do Jerycha przychodzi Jezus, przychodzi Mesjasz. Na samo dno ziemi przychodzi Pan wszechświata i Bóg całego stworzenia. Staje się coś nieoczekiwanego. Mury grzechu i szatańskiej pychy padają. Padają mocą Boga w czasie szczerej modlitwy. Chwała Bogu, że ten na kompletnym dnie swojego życia krzyczy głośno, krzyczy z wiarą. Modli się i jednocześnie wyznaje wiarę w jedynego syna Bożego. «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!». I nie przestaje wołać z wiarą nawet wtedy, kiedy innym się to nie podoba, kiedy próbują go uciszyć. On jest zdeterminowany i woła jeszcze głośniej: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!». Jezus nie przechodzi obojętny obok człowieka, który modli się wytrwale. Angażuje innych, by go przywołać i doprowadzić go w miejsce, gdzie On sam się znajduje. Ten skrajnie cierpiący człowiek modli się w miejscu gdzie nie ma Jezusa, ale Jezus słyszy to modlitewne wołanie i posyła innych, by go zawołali, by go przyprowadzili do Niego. Tajemnicą jest to, że Jezus przychodząc na świat, nie usunął cierpienia, ale sam przez nie pokornie przyszedł i uczynił je drogą zbawienia.
Tutaj jeszcze dochodzi ślepota, która utrudnia życie. Człowiek dotknięty ślepotą jest w bardzo trudnym położeniu. Cały czas przebywa niejako w totalnej ciemności. Obraz ślepego Bartymeusza może dotyczyć każdego człowieka nawet tego, który ma dobry wzrok. No bo można świetnie widzieć oczyma ciała i żyć w totalnej ciemności grzechu, a jeszcze bardziej pychy. Pycha zaślepia. Pycha kroczy przed upadkiem. Krótko mówiąc, pycha to duchowa ślepota, która blokuje działanie Boga w życiu człowieka.
Bartymeusz nie chce żyć w ciemności, chce widzieć i przychodzi z tym do Jezusa. Ewangelia mówi, że robi to energicznie, zrzuca z siebie stary płaszcz, pozwolę sobie dodać, że to płaszcz pychy, i z wielkim zaangażowaniem przychodzi do Jezusa. Notabene, pycha to stan, który narzuca Bogu sposób rozwiązania problemu. Człowiek przychodzi, przedstawia swoje pomysły na rozwiązanie swoich problemów. Człowiek, który zrzuca płaszcz pychy przychodzi i jest otwarty na Boży sposób rozwiązania swojego problemu. To taki rodzaj wewnętrznej wolności, gdzie akcent przesuwa się na zaufanie temu, który się zna na moich problemach.
Jezus nie pozostaje obojętny i dotyka problemu, tak że ten problem jest rozwiązany w najlepszy sposób jaki jest możliwy. Czasem niektórzy modlą się latami o uzdrowienie i zostają wysłuchani zupełnie inaczej niż tego oczekiwali. Zostali uzdrowieni choć nie wyleczeni. Dolegliwości pozostały, dalej cierpią fizycznie, ale są pełni głębokiej subtelnej radości i pokoju w swoim sercu. Przeżywają bliski uszczęśliwiający kontakt z Bogiem.
Nie przestawaj wytrwale wołać z wiarą do Jezusa, bez względu na Twoje położenie. Jerycho pokazuje, że Bóg może przyjść w najgorsze miejsca i sytuacje i pokonać szatana, zło i grzech.