Podnieście głowy!
Dopóki patrzę wyłącznie w dół i myślę tylko o tym, co mam, co mogę stracić, to nie ma nadziei. Jest tylko lęk. Kto może zabrać ten lęk? Tylko Bóg, który jest Miłością, bo prawdziwa miłość usuwa lęk.
2024-11-28
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 21, 20-28
XXXIV tydzień zwykły
Dzisiejsza Ewangelia, a przynajmniej jej początek, to nic innego, jak streszczenie powiedzenia, że można już „tylko siąść i płakać”. To jednak interpretacja ludzi z tego świata, dla których liczy się tylko to, co teraz, pokładających nadzieję w budowanych spichlerzach. A nam, którzy przez chrzest staliśmy się umiłowanymi dziećmi Boga, Jezus mówi: „Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie Ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
I to jest Ewangelia, czyli Dobra Nowina, którą zobaczę, gdy podniosę głowę.
Dopóki patrzę wyłącznie w dół i myślę tylko o tym, co mam, co mogę stracić, to nie ma nadziei. Jest tylko lęk. Kto może zabrać ten lęk? Tylko Bóg, który jest Miłością, bo prawdziwa miłość usuwa lęk. Lęk i nadzieja zawsze stają do pojedynku na polu naszego serca, a Jezus mówi – tam skarb twój, gdzie serce twoje.
Świątynia jerozolimska została zburzona i nie został po niej kamień na kamieniu. Czy to oznacza, że dla nas nie ma nadziei? Jako chrześcijanie umiłowani przez Boga i nazwani Jego przyjaciółmi, nie możemy pozwolić, aby to lęk królował w naszych sercach – nasze serca muszą należeć do Jezusa. To inwestycja na całe życie – czy słońce, czy deszcz, czy zdrowie, czy choroba, czy smutek, czy radość – ja mówię: „Jezu, ufam Tobie” i mam nadzieję, bo nadzieja zawieść nie może!
Wierzysz w to, masz nadzieję nawet wbrew nadziei? Nadzieja widzi we łzach, w szpitalu, w hospicjum, nadzieja widzi i wie, że życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy. Nadzieja sprawia, że jesteśmy mocni w niemocy!
Módlmy się: Jezu, oddaję Ci wszystkie moje troski i zmartwienia, wszystko, czym jestem i co posiadam: moje zdrowie i choroby. Uwielbiam Cię i ufam Tobie, bo – jak powiedziałeś świętej siostrze Faustynie – nie ma takiej nędzy ani takiej słabości, z której nie mogłoby nas wyrwać ufne wołanie: „Jezu, ufam Tobie”. Amen.