Krzyż prześwietlony światłem
Rozmowa z ks. dr. hab. Antonim Bartoszkiem, prof. UŚ, autorem książki pt. „Apostolstwo Chorych. 100-letnie doświadczenie duchowe – podstawy teologiczne – perspektywy pastoralne”.
2024-12-02
Redakcja: – W jakich okolicznościach zrodził się pomysł napisania książki o Apostolstwie Chorych?
ks. Antoni Bartoszek: – Od dłuższego czasu wiedziałem, że zbliża się 100-lecie Apostolstwa Chorych. Samą jubileuszową rocznicę można interpretować dwojako: z perspektywy polskiej i z perspektywy holenderskiej. W Polsce wspólnota Apostolstwa zrodziła się w 1929 r., w przedwojennym Lwowie. Jednak jej korzenie są głębsze i nie polskie. Apostolstwo Chorych powstało w 1925 r., dokładnie 1 listopada. Zostało założone przez niderlandzkiego księdza Wawrzyńca Willenborga, proboszcza z Bloemendaal w diecezji Haarlem Amsterdam. Polska wspólnota Apostolstwa Chorych do tej pory świętowała rocznice, licząc je od roku 1929. Tak na przykład za czasów ks. Jana Szurleja w roku 1979 świętowano 50-lecie. Tym razem jednak wspólnota w Polsce przesunęła akcent na przygotowanie do 100-lecia, licząc od 1925 r. Od dziewięciu lat trwa nowenna przed jubileuszem, która kończy się w tym roku. I właśnie mniej więcej w czasie, gdy rozpoczynała się nowenna, zrodziła się idea napisania książki na 100-lecie Apostolstwa Chorych. Chodziło mi o przygotowanie naukowej publikacji przedstawiającej pełną historię Apostolstwa Chorych, a równocześnie przybliżającej myśl teologiczną, leżącą u podstaw duchowości wspólnoty.
– Kiedy zatem rozpoczął Ksiądz prace nad książką?
– Latem 2016 r. po raz pierwszy udałem się do Holandii, dokładnie do Nijmegen, gdzie znajduje się prestiżowy Uniwersytet im. Radbouda. Na jego terenie stworzono ogólnoniderlandzkie Centrum Dokumentacji Katolickiej. Dzięki życzliwości i otwartości ówczesnego holenderskiego moderatora Johna Veerstega zdobyłem dostęp do archiwum Apostolstwa Chorych. Znalazłem w nim wiele materiałów, a przede wszystkim listy ks. Wawrzyńca Willenborga do chorych. Skopiowałem je wszystkie (prawie 190), nie mając jeszcze wtedy pewności co do ich merytorycznej wartości, nie znam bowiem języka niderlandzkiego.
– Co było dla Księdza największym wyzwaniem podczas pisania książki?
– W pierwszej fazie przygotowań do pisania książki musiałem się zmierzyć z dwoma trudnościami. Pierwszą z nich stanowiły dla mnie poważne ograniczenia czasowe. W 2016 r. zostałem wybrany na drugą kadencję dziekana Wydziału Teologicznego w Katowicach. Wiedziałem, że przez cztery kolejne lata nie będę miał spokojnego czasu na pisanie książki. Drugą trudnością była swoista niepewność. Nie wiedziałem, co znajdę w holenderskim archiwum oraz jaka jest wartość tekstów księdza Willenborga. Listy te od czasu ich napisania nigdy nie były ani publikowane, ani omawiane. Z tą niepewnością w sercu oddałem do pilotażowego tłumaczenia na język polski niektóre z nich. Gdy otrzymałem polską wersję listów, zobaczyłem ich duchową i teologiczną wartość. Z wielką nadzieją dałem do tłumaczenia wszystkie pozostałe listy. Niepewność pozostawała i dotyczyła na przykład tego, czy treść listów nie będzie się powtarzać, czy nie będzie to nudne. Rozpoczęła się wielka praca tłumaczki. Nad listami Willenborga pracowała w czasie pandemii. W 2021 r. miałem już komplet tłumaczeń. Żaden z listów właściwie się nie powtarzał. To było wielkie odkrycie listów, które prawie 100 lat pozostawały w zamknięciu archiwum. Zobaczyłem ich bogactwo teologiczne, owszem wymagające wyjaśnień i interpretacji, ale stanowiące zapis bogatego doświadczenia duchowego pierwszych 20 lat holenderskiego Apostolstwa Chorych.
– Czy wtedy ustąpiły niepewności?
– Tak. W tym momencie doszedłem do przekonania, że da się napisać książkę, przedstawiającą 100-letnie doświadczenie Apostolstwa Chorych i że będzie można podjąć teologiczną analizę jego duchowości. W 2020 r. zakończyła się moja druga kadencja dziekana i można było oddać się pisaniu książki. Zanim przystąpiłem do jej pisania, przeczytałem po raz kolejny w moim życiu całość Nowego Testamentu oraz niektóre księgi Starego. Wiele nowych treści odnalazłem w Piśmie Świętym. Poczyniłem mnóstwo notatek. Czas pandemii, w którym nad tym wszystkim pracowałem, trwająca izolacja, sprzyjały zgłębianiu słowa Bożego. Chciałem bowiem spojrzeć na duchowość Apostolstwa Chorych z najgłębszej, czyli biblijnej perspektywy. Zasadniczy zrąb książki powstał w latach 2021-2022.
– Kiedy książka się ukazała?
– Ostatecznie książka została wydana na początku lipca tego roku, dokładnie na tydzień przed Ogólnopolską Pielgrzymką Apostolstwa Chorych na Jasną Górę. Tam we wspólnocie kilku tysięcy pielgrzymów została po raz pierwszy zaprezentowana szerszemu gronu. Podczas uroczystej Mszy świętej w bazylice jasnogórskiej odprawianej przez Arcybiskupa Adriana Galbasa SAC, delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Chorych, została przyniesiona do ołtarza w procesji darów ofiarnych.
– Jakie są główne treści zawarte w książce?
– Książka, choć jest bardzo obszerna (ponad 500 stron), ma prostą strukturę. Zawiera siedem rozdziałów. Pierwszy z nich, historyczny, opowiada o całym 100-leciu Apostolstwa Chorych; o jego korzeniach niderlandzkich; o tym, jak przed wojną rozprzestrzeniło się ono praktycznie w całym Kościele powszechnym oraz o pasjonującej historii nieprzerwanie działającego polskiego Apostolstwa Chorych. Fakt, że w większości krajów przez te lata wspólnota Apostolstwa Chorych zanikła, stanowił dla mnie wielką prowokację. Chciałem sprawdzić, czy przesłanie teologiczne Apostolstwa jest ciągle aktualne. W rozdziale drugim podjąłem się analizy współczesnego społeczeństwa i jego podejścia do problemu choroby i cierpienia. Czas pandemii uwidocznił różne postawy: z jednej strony można było zobaczyć wielką społeczną troskę o ludzi chorych, z drugiej jednak strony – nastąpiło niezwykle niepokojące wzmożenie tendencji eutanatycznych. W kilku krajach Europy zalegalizowano bądź wprost samą eutanazję bądź tzw. samobójstwa wspomagane. Okazuje się, że eutanazja dla wielu kręgów społecznych ma być ostatecznym sposobem na poradzenie sobie z problemem cierpienia. W rozdziale trzecim zastanawiałem się nad tym, kim jest człowiek, jaki jest człowiek, którego dotyka choroba lub inne cierpienie. Człowiek to nie tylko jego fizyczność, której stara się służyć medycyna, to nie tylko psychika, której problemom pragnie zaradzić psychologia. Człowiek to także duchowość, to całe bogactwo życia wewnętrznego, które swoimi najgłębszymi korzeniami sięga samego Boga. To w tych najgłębszych pokładach życia duchowego rodzą się pytania o sens życia, o sens cierpienia.
– W tych trzech pierwszych rozdziałach nie ma jednak odniesień do listów ks. Willenborga.
– Zgadza się, nawet w tym rozdziale pierwszym: historycznym. Listy ks. Wawrzyńca są bardzo duchowe, mocno zakorzenione w Piśmie Świętym. One wymagały analizy teologicznej. Tym zająłem się w trzech kolejnych rozdziałach. To główna część mojej książki, dla mnie najważniejsza, ale i najtrudniejsza do napisania. Przedstawiłem w niej przede wszystkim listy ks. Willenborga, ale też uzupełniłem je tekstami z polskiego Apostolstwa Chorych, odwołując się najwięcej do ks. Michała Rękasa, założyciela polskiej wspólnoty. Te źródłowe teksty z Apostolstwa Chorych zestawiałem z przekazem Pisma Świętego, ze współczesnym nauczaniem Kościoła oraz z publikacjami wielu teologów, nie tylko polskich. Próbowałem zmierzyć się z samą tajemnicą cierpienia i Boga, który dopuszcza cierpienia. Podjąłem medytację nad Osobą Jezusa Chrystusa, który przez krzyż, śmierć i zmartwychwstanie odkupił człowieka i świat. Zobaczyłem i opisałem, jak mocno samo Apostolstwo Chorych wkorzenione jest w Kościół. Wykazałem, że potrzebne są wiara, nadzieja i miłość, by zrozumieć istotę Apostolstwa Chorych. Równocześnie starałem się mocno przekonać czytelnika książki, że przyjęcie duchowości Apostolstwa Chorych, polegające na niesieniu krzyża wraz z Chrystusem oraz ofiarowanie cierpień za zbawienie świata, w żaden sposób nie oznacza wyłączenia ludzkiego rozumu. Apostolstwo Chorych to nie cierpiętnictwo ani rezygnacja ze współpracy z medycyną czy psychologią. Apostolstwo Chorych to odkrycie najgłębszego sensu cierpienia i przeżywanie go w łączności z Jezusem. Wszystkie te żmudne analizy utwierdziły mnie w przekonaniu, że myśl teologiczna zawarta w duchowości Apostolstwa Chorych, a syntetycznie zawarta w tzw. trzech warunkach przynależności do wspólnoty, jest niezwykle ważna i aktualna, nawet jeśli nie jest ona rozumiana przez znaczną część współczesnego społeczeństwa.
– Czyli Apostolstwo Chorych jest aktualne w dzisiejszych czasach.
– W ostatnim rozdziale starałem się wykazać, w jaki sposób Apostolstwo Chorych może znajdować swoje miejsce we współczesnym Kościele. Same warunki przynależności do wspólnoty nie są łatwe do zrozumienia i akceptacji. Ich przyjęcie wymaga nieraz długiej duchowej drogi. Dlatego też potrzebne jest dobre duszpasterstwo chorych, które może podprowadzać ludzi dotkniętych chorobą ku głębszemu rozumieniu cierpienia i ku odkrywaniu jego sensu. Samo Apostolstwo Chorych także winno pozostawać w stałym dialogu ze współczesnością m.in. poprzez promocję zdrowia i poprzez stałą mobilizację do współpracy ze współczesną medycyną. To zresztą dzieje się w polskim Apostolstwie Chorych. Medycyna w dużej mierze radzi sobie z ludzkim bólem i chorobą, a Apostolstwo Chorych stara się pomagać w odkrywaniu sensu cierpienia. W tym też znaczeniu staje ono w kontrze do współczesnej kultury bagatelizującej krzyż i lansującej eutanazję.
– A czy Kościół w dzisiejszej rzeczywistości może czerpać z duchowego bogactwa i tradycji Apostolstwa Chorych?
– Na to pytanie starałem się odpowiedzieć w ostatnim punkcie mojej książki. Apostolstwo Chorych – ujmując rzecz mocno teologicznie – jest chrystologiczne, czyli skoncentrowane na Jezusie, soteriologiczne, to znaczy stale medytuje tajemnicę zbawienia oraz eschatologiczne, czyli przybliżające królestwo Boże, które w pełni objawi się wraz z powtórnym przyjściem Jezusa na końcu czasów. Taki też winien być współczesny Kościół, który – podejmując wyzwania współczesności – nie może zatracić swojej istoty: powinien pozostać chrystologiczny, soteriologiczny oraz eschatologiczny. Apostolstwo Chorych wskazuje na szczególną wartość Eucharystii i na to, że jest ona ofiarą stale ponawianą na ołtarzach świata. O centralny charakter Eucharystii stale winien zabiegać współczesny Kościół. Kościół żyje dzięki Eucharystii. Także ludzie chorzy znajdują we Mszy świętej źródło duchowych sił. Mogą też podczas jej trwania składać w ofierze dobremu Bogu swoje cierpienia.
– Są to wszystko ważne treści. Czy jednak książka jest łatwa w lekturze?
– Książka ma charakter naukowy. Została wydana w Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego. Nie zawiera przykładów z życia codziennego. Trzeba trochę czasu i cierpliwości, by przebrnąć przez analizy historyczne, filozoficzne, a nade wszystko teologiczne. Na pewno tych, którzy pasjonują się teologią zachęcam do lektury. Zaś osobom, dla których same naukowe analizy są zbyt trudne, staram się przybliżać treść książki w moich artykułach, które od pewnego czasu ukazują się na łamach miesięcznika „Apostolstwo Chorych”. Od tego roku redakcja publikuje też obszerne fragmenty poszczególnych listów ks. Willenborga z moimi komentarzami i wyjaśnieniami. Dobrze się dzieje, że w ten sposób teksty Willenborga zostają na nowo odczytane.
– Przemyślenia teologiczne na temat Apostolstwa Chorych obecne zarówno w ogólnodostępnym miesięczniku, jak i w wydawnictwie naukowym to chyba ciekawe doświadczenie dla autora tekstów.
– Tak. Z jednej strony uczelnia daje mi możliwość prowadzenia badań naukowych oraz publikowania ich wyników. W tym miejscu pragnę podziękować Wydawnictwu Uniwersytetu Śląskiego za niezwykle płynną i twórczą współpracę. Z drugiej strony w miesięczniku „Apostolstwo Chorych”, któremu także jestem wdzięczny, mogę przybliżać szerszemu gronu odbiorców wyniki moich poszukiwań naukowych. Na uczelni nazywa się to wpływem społecznym badań naukowych, zaś w Kościele mówi się, że teologia jako nauka ma pozostawać w służbie wspólnocie eklezjalnej i społeczeństwu.
– Książka jako publikacja ściśle teologiczna poza okładką nie posiada też grafiki. Skąd pomysł na taką a nie inną grafikę zamieszczoną na pierwszej stronie okładki książki?
– Rzeczywiście, mówiąc prostym językiem, w książce nie ma zdjęć, tak jak ma to miejsce w miesięczniku. Jedynie w grafice strony tytułowej książki wykorzystano jedno zdjęcie. Za tą grafiką kryje się ciekawa historia. Chciałem, by na okładce w sposób artystyczny został przedstawiony krzyż. Konsultowałem ten pomysł z różnymi osobami, także z Wami, czyli redakcją miesięcznika. To od Was wyszedł pomysł, by przedstawić krzyż prześwietlony światłem słońca. Jednak pojawił się problem, skąd zdobyć odpowiednie zdjęcie. Z pomocą przyszedł dyrektor Ośrodka dla Niepełnosprawnych Najświętsze Serce Jezusa w Rudzie Śląskiej, gdzie od wielu lat jestem kapelanem. Przekazał ideę grafiki okładki warsztatom terapii zajęciowej, działającym przy naszym Ośrodku. Nasi podopieczni wraz z instruktorem wykonali krzyż według pomysłu, który wcześniej zrodził się w naszych głowach. Sam zaś dyrektor zabrał krzyż i zawiózł w góry, w Beskid Śląski i wniósł go na jeden ze szczytów, na Ochodzitą. Przy zachodzie słońca wykonał zdjęcia, na których promienie słońca prześwietlają krzyż. Reszty dopełnił grafik z wydawnictwa. Na okładce ciemny krzyż, symbolizujący mroczność cierpienia jest prześwietlony światłem słońca, będącego symbolem Jezusa. Tym właśnie jest Apostolstwo Chorych: wspólnotą, która próbuje odkryć w Jezusie Chrystusie sens życia naznaczonego cierpieniem.
– Krzyż wykonany przez osoby niepełnosprawne, dyrektor Ośrodka niosący na górę krzyż. Jest sporo symboliki w tych gestach.
– To wszystko działo się dość spontanicznie, jednak można tu odkryć wiele duchowych znaczeń. Sam krzyż nie pozostał na szczycie Ochodzitej. Wrócił do Ośrodka i jest zawieszony w zakrystii naszej kaplicy. Chciałbym do tego wszystkiego dodać jeszcze jedną ważną okoliczność. Całość tej ponad 500-stronicowej książki powstała na terenie naszego Ośrodka, bo nie tylko jestem w nim kapelanem, ale od ponad 20 lat mieszkam na jego terenie. Książka o poszukiwaniu sensu cierpienia powstała pośród osób naznaczonych słabościami i różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Właśnie w takim miejscu łatwiej było pisać książkę, przedstawiającą przecież niełatwe treści. Zaś taka a nie inna grafika na okładce książki wydanej w wydawnictwie uniwersyteckim, dyskretnie przypomina o znaczeniu krzyża Chrystusa w przestrzeniach nauki i kultury. Być może jest to kolejny sens istnienia we współczesnym społeczeństwie Apostolstwa Chorych.
– W związku z tym, co Ksiądz mówi, nasuwa się jeszcze jedno pytanie, już ostatnie: co osobiście dało Księdzu naukowe zgłębianie tematyki duchowości i teologii Apostolstwa Chorych?
– Od wielu lat zajmuję się naukowo problematyką cierpienia. W roku 2000 wydałem książkę pt. „Człowiek w obliczu cierpienia i umierania. Moralne aspekty opieki paliatywnej”. Tamta publikacja akcentowała wymiar medyczny łagodzenia bólu, choć już wtedy dotknąłem problematyki sensu cierpienia. Teraz po ćwierćwieczu przygotowałem książkę o najgłębszym, czyli zbawczym sensie cierpienia, choć z kolei tu nie zrezygnowałem ze wskazania na wartość medycyny, która pomaga człowiekowi choremu. Te dwie książki w żaden sposób nie dublujące się, są „dwiema stronami medalu”, dwoma spojrzeniami na życie ludzkie naznaczone cierpieniem. Po wielu latach naukowych działań, próbuję ciągle na nowo stawać z szacunkiem i pokorą w obliczu bólu i ograniczeń ludzkiej egzystencji. Medycyna w swoim niezwykłym rozwoju nie jest zdolna usunąć wszystkich cierpień. Tylko Jezus daje nam pełne zbawienie. A spojrzenie na krzyż Chrystusa może zrodzić nowe siły, by zmagać się z cierpieniem i bólem. Tego wszystkiego ciągle od początku próbuję się uczyć.
– Dziękuję Księdzu za rozmowę.
Zobacz całą zawartość numeru ►