Z wizytą u lourdzkiej Mamy
2017-08-11
Nasz syn Łukasz ma 28 lat, cierpi na dziecięce porażenie mózgowe naprzemienne. Urodził się w szóstym miesiącu, z ciąży bliźniaczej, ale przeżył tylko on. Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest chory, podjęliśmy leczenie i rehabilitację. Łukasz skończył szkołę z bardzo dobrymi wynikami. Wszystko rozumie, mówi trochę niewyraźnie z powodu porażenia krtani, ale umysłowo jest całkowicie sprawny. Nasz syn wymaga stałej opieki, żadnych czynności nie wykonuje samodzielnie. Robimy wszystko aby funkcjonował w środowisku ludzi zdrowych tak dobrze, jak to tylko możliwe, żeby zaistniał wśród nich. Jest chory, ale przez to przecież nie gorszy od innych. Walczymy ze stereotypem, że ludzi niepełnosprawnych trzeba ukrywać i izolować, jakby chciało się wszystkim wokół wmówić, że oni nie istnieją.
Bardzo pragnęliśmy pojechać w tym roku do Fatimy z racji 100-ej rocznicy objawień Matki Bożej. Gdy jednak dowiedzieliśmy się, że jest organizowana pielgrzymka do Lourdes pociągiem, uznaliśmy, że będzie nam łatwiej podróżować z Łukaszem w ten sposób. I tutaj, u lourdzkiej Mamy, spotkał nas niesamowity prezent i dar. 13 maja, podczas procesji maryjnej niesiono nie tylko figurę Matki Bożej z Lourdes, ale także figurę Matki Bożej z Fatimy, za którą bezpośrednio nas ustawiono. To było dla nas ogromne przeżycie. Nie mogliśmy pojechać do Fatimy, więc Matka Boża przyjechała do nas... W ten sposób u lourdzkiej Mamy spotkaliśmy się również z Mamą fatimską. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi i odczytujemy to wydarzenie jako znak wielkiej miłości Boga i Maryi do nas. Lourdes to miejsce, w którym osoby chore są najważniejsze i wszystko tutaj robione jest z myślą o nich. Kiedy się wierzy, nic nie stanowi przeszkody, tym bardziej, że na pielgrzymce spotkaliśmy się z wielką życzliwością innych. Bogu niech będą dzięki za ten cudowny czas!
Zobacz całą zawartość numeru ►