Miłość długodystansowa
Doświadczona pielęgniarka Barbara Kuc mówi o tym, co jest najważniejsze w opiece nad osobą chorą w domu.
2018-09-07
REDAKCJA: – Jest Pani pielęgniarką. Od jak dawna pracuje Pani w zawodzie?
BARBARA KUC: – W tym roku będę świętować mały jubileusz – w czerwcu minie 20 lat mojej pracy zawodowej. Przyznam szczerze, że nawet nie wiem, kiedy te lata zleciały. Cały czas mam wrażenie, jakbym wczoraj odbierała dyplom i czepek pielęgniarski.
– Czy to znaczy, że były to dobre lata, pełne pasji i zaangażowania w pracę?
– O tak! Bardzo lubię swoją pracę, choć pielęgniarstwo to ciężki kawałek chleba. Mam doświadczenie pracy w różnych miejscach i wiem, że zarówno w szpitalu, w przychodni, jak i w terenie, praca pielęgniarki wymaga wytrzymałości i odpowiedzialności. Obecnie pracuję na pół etatu w przychodni oraz w opiece domowej.
– Czyli pielęgnuje Pani chorych w miejscu ich zamieszkania.
– Tak. Mam teraz pod opieką trzech chorych objętych opieką długoterminową. Dwóch pacjentów odwiedzam 4 razy w tygodniu, a jednego – z uwagi na jego poważny stan – 5 razy w tygodniu. Ponieważ w przychodni nie ma systemu zmianowego, mogę pogodzić pracę w niej z wizytami w domu chorych.
– Interesuje mnie, jak w praktyce wyglądają Pani wizyty u chorych w domu.
– Trudno na to pytanie odpowiedzieć, bo każda wizyta jest trochę inna, a jej przebieg zależy od wielu zmiennych, które muszę na bieżąco brać pod uwagę. Moim zadaniem jest przede wszystkim sprawowanie opieki nad chorym zgodnie ze zleceniem lekarskim i w taki sposób, by czuł się on komfortowo i bezpiecznie. To ja muszę podążać za chorym i jego potrzebami, a nie on za mną; to ja jestem dla niego, nie odwrotnie. Dlatego przykładowo jeśli pacjent w danym dniu czuje się gorzej i prosi, by przełożyć zaplanowaną kąpiel na następny dzień, wsłuchuję się w jego potrzeby i modyfikuję przebieg wizyty. Bywają też sytuacje odwrotne – czasem chory potrzebuje i prosi o wykonanie dodatkowego zabiegu lub pielęgnacji, które wcześniej nie były przewidziane na dany dzień. Wówczas również staram się pomóc mu najlepiej jak potrafię, nie trzymając się kurczowo planu. Harmonogram wizyt jest ważny, bo pozwala kontrolować i monitorować postępy w leczeniu, ale stanowi tylko pewną pomoc i nie jest ustalony raz na zawsze. Chory nie jest maszyną, która działa lub przestaje działać na naszą komendę, albo którą można dowolnie zaprogramować. To żywy człowiek, mający indywidualne potrzeby, oczekiwania i nastroje. Wykonując swoją pracę, muszę o tym pamiętać.
– Rozumiem, że harmonogram wizyt, o którym Pani wspomina, jest wcześniej ustalany z pacjentem i jego rodziną.
– Oczywiście, bez tego trudno byłoby zapanować nad prawidłowym przebiegiem leczenia i pielęgnacji chorego. W mojej pracy mogę pozwolić sobie na odrobinę spontaniczności, gdy sytuacja tego wymaga, ale zwykle działam według ustalonego wcześniej planu. Poza tym jestem zobowiązana do rozliczenia się z wykonanych obowiązków i dlatego chory lub ktoś z jego rodziny poświadcza podpisem każdy wykonany przeze mnie zabieg lub czynność pielęgnacyjną.
– Jakie zabiegi i czynności najczęściej wykonuje Pani podczas wizyty?
– To zależy od zlecenia lekarskiego wystawionego indywidualnie dla każdego pacjenta. W przypadku moich podopiecznych to głównie zmiany opatrunków i szeroko rozumiana profilaktyka przeciwodleżynowa, gdyż są oni chorymi leżącymi. Wykonuję również zastrzyki, a u jednego chorego zaopatruję wyłonioną stomię. Ponadto pomagam przy podawaniu chorym posiłków lub przy kąpieli. Krótko mówiąc, robię wszystko, co w danym momencie jest potrzebne i co służy dobru chorego. Oprócz wykonywania przy chorym czynności medycznych, udaje mi się czasem dłużej po prostu z nim posiedzieć i pogawędzić, choć muszę przyznać, że takich chwil jest raczej mało. Zwykle trzeba łączyć jedno z drugim, czyli znaleźć czas na rozmowę z chorym w czasie zabiegów czy pielęgnacji. Wszystko zależy jednak od tego, jak w danym dniu chory się czuje, na co ma siłę i ochotę.
– W opiece nad chorymi w domu ważną rolę odgrywają ich rodziny.
– Ja bym powiedziała nawet, że jest to rola najważniejsza. Bo pielęgniarka – choćby była najlepsza – przychodzi do chorego na krótki czas. Ma do wykonania przy nim określone obowiązki, a potem musi biec do innych chorych. Pielęgniarka, lekarz albo rehabilitant to bardzo ważne osoby, ale w sprawowaniu opieki nad chorym najsilniejszym ogniwem jest rodzina. Najbliżsi chorego biorą na siebie trud całodobowej opieki, która bardzo często jest wyczerpująca i wymaga należytej organizacji. To oni najlepiej znają chorego – wiedzą, co lubi, czego się boi. To do nich chory ma największe zaufanie i w ich obecności czuje się najbezpieczniej. Proszę pamiętać, że nikt i nic nie zastąpi chorej osobie opieki i troski kogoś najbliższego. Nawet jeśli czasem ta opieka sprawowana przez rodziny jest mało fachowa, ale pełniona z miłością, to zawsze będzie lepsza od usług najlepiej wykwalifikowanego medyka. Wielokrotnie się o tym przekonałam w swojej pracy. Jestem pełna podziwu dla tych wszystkich, którzy opiekują się swoimi najbliższymi w domu. To jest praca 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Mnóstwo obowiązków i wielka odpowiedzialność. Podoba mi się określenie, które kiedyś usłyszałam od mojej koleżanki pielęgniarki, że to, co robią rodziny dla swoich chorych to miłość długodystansowa. Bo podobnie jak w sporcie tutaj trzeba dobrze rozłożyć siły, by nie było konieczności schodzić z trasy w połowie dystansu. A w opiece nad chorym często bywa tak, że te siły trzeba rozłożyć na wiele miesięcy albo nawet lat. I to jest prawdziwe bohaterstwo, które należy doceniać i głośno o nim mówić. Personel medyczny pełni bardzo ważną rolę, bo jest fachowo przygotowany do pomocy ludziom chorym, ale ich rola zawsze będzie tylko uzupełniająca i pomocnicza.
– Dobrze, jeśli chory ma rodzinę, która może i chce się nim zająć. Bywają jednak i takie sytuacje, kiedy chory jest zupełnie sam, pozostawiony bez pomocy i opieki. Co wtedy?
– Dotykamy bardzo ważnego i zarazem delikatnego tematu. Zdarza się, że osoba chora wymaga stałej opieki, a nie ma kto mu jej zapewnić. Wówczas pojawia się pytanie o to, dlaczego jest sama? Czy dlatego, że faktycznie nie ma żadnej rodziny, czy może dlatego, że nikogo z bliskich nie obchodzi jej los? Życie pisze rozmaite scenariusze, a ludzkie losy bywają bardzo pogmatwane. Gdy jeszcze pracowałam w szpitalu, na oddziale leżała kiedyś pacjentka, która była skłócona ze swoją młodszą siostrą. Oprócz niej nie miała nikogo bliskiego. Nie życzyła sobie, abyśmy poinformowali jej siostrę, że przebywa w szpitalu, choć wiedziała, że po powrocie do domu zostanie zupełnie sama i prawdopodobnie sobie nie poradzi. Ta pani wolała iść do domu opieki, niż mieć cokolwiek wspólnego ze swoją siostrą. Przykra sprawa. Ale dla równowagi mam również pozytywny przykład. Pewien samotny 80-latek został zakwalifikowany do opieki długoterminowej w domu. Miał tylko syna, który na stałe mieszkał za granicą. Gdy ten dowiedział się, że jego tata potrzebuje stałej opieki, dosłownie w ciągu kilku dni pozamykał wszystkie swoje najpilniejsze sprawy i przyjechał, by zorganizować tacie pomoc. Zmienił miejsce zamieszkania i pracę, by tylko być blisko taty. Wspaniale było na to wszystko patrzeć. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dokonanie takiej życiowej rewolucji nie zawsze jest możliwe, ale chcę podkreślić, że warto się dobrze zastanowić nad podobnymi decyzjami, bo można potem bardzo żałować, że się czegoś nie zrobiło, nie dopilnowało.
– A czy trzeba mieć jakieś szczególne umiejętności, aby opiekować się osobą chorą przebywającą w domu?
– Fachowej wiedzy i umiejętności nigdy za wiele, ale wystarczy podstawowa znajomość zasad pielęgnacji, by móc dobrze zająć się chorym w rodzinie. Bo kochające serce nieraz wie dużo więcej niż można wyczytać w najlepszym medycznym podręczniku. Rodziny najlepiej znają swoich chorych. Często rozumieją się bez słów. Spojrzą na nich i od razu wiedzą. Ja jako pielęgniarka mam w tym względzie dużo trudniejsze zadanie. Przychodząc do chorego muszę go najpierw poznać i pozwolić mu przyzwyczaić się do mojej obecności. To niejednokrotnie wymaga sporo czasu.
– Jakie są więc owe podstawowe zasady pielęgnacji, które trzeba znać, opiekując się osobą chorą w domu? Proszę o kilka praktycznych wskazówek.
– Jednym z ważniejszych problemów w opiece nad chorym w domu jest kwestia rehabilitacji. Osoba chora, niesamodzielna, wymagająca opieki, potrzebuje także umiejętnej aktywizacji ruchowej. To kwestia nie tylko poprawy sprawności fizycznej, ale i ogólnego stanu zdrowia. Nierzadko wydaje nam się, że usprawnianie i rehabilitacja są dodatkiem do opieki, tymczasem aktywizowanie ruchowe chorego – oczywiście dostosowane do jego możliwości – stanowi istotny czynnik wpływający na cały organizm. Proces chorobowy sam w sobie osłabia siły witalne i możliwości działania chorego. Ciągłe przebywanie w domu, siedzący tryb życia lub konieczność leżenia w łóżku jeszcze bardziej pogarszają stan pacjenta. Brak aktywności – choćby w najprostszej postaci – staje się przyczyną osłabienia możliwości ruchowych. Rodzi także apatię i przyczynia się do pogorszenia nastroju. Szczególnie w chorobach przewlekłych i postępujących bardzo ważne jest, aby umiejętnie aktywizować chorego, stawiać przed nim odpowiednio dobrane zadania, zachęcać do działania. W ten sposób możemy pobudzać organizm do reagowania i stopniowej rekonwalescencji lub przynajmniej skutecznie opóźniać postęp choroby. Wielu opiekunów – w odruchu troski o bliską osobę – stara się wyręczać chorego w wielu czynnościach i w ten sposób, niestety, ogranicza jego aktywność. Często takie zachowanie pogarsza stan zdrowia osoby chorej i jeszcze bardziej uzależnia ją od pomocy otoczenia.
Jeśli opiekujemy się pacjentem leżącym musimy pamiętać o kilku rzeczach. Bardzo ważna jest prawidłowa pozycja w łóżku. Zapobiegamy w ten sposób odleżynom i przykurczom w stawach. Chory nie powinien zbyt długo leżeć na plecach. Wskazane jest układanie go na boku jednym i drugim, a także na brzuchu. Chory, który nie zmienia samodzielnie pozycji w łóżku, powinien mieć materac przeciwodleżynowy. W miarę możliwości należy także sadzać chorego i wydłużać czas spędzany w pozycji siedzącej. Ważną rzeczą, także ze względu na bezpieczeństwo chorego, jest spożywanie posiłków w pozycji siedzącej. Stopniowo, jeśli nie ma wyraźnych przeciwwskazań, dobrze jest sadzać go ze spuszczonymi z łóżka nogami – najlepiej ze stopami opartymi na podłodze.
– A jak u leżącego chorego dbać o higienę?
– Codzienne utrzymanie chorego w czystości jest bardzo istotne, zwłaszcza, gdy nie może on skorzystać z normalnej kąpieli. Wówczas o jego higienę należy zadbać w łóżku, przynajmniej rano i wieczorem, a także po każdej wymianie pampersa. Pamiętajmy, że chorzy leżący mogą intensywniej się pocić, dlatego do mycia potrzebne są ciepła woda i delikatne mydło. Drobne zabrudzenia buzi czy rąk chorego powstałe choćby podczas spożywania posiłków, należy usuwać na bieżąco, np. za pomocą chusteczek nawilżonych. Pamiętajmy jednak, że ich używanie nie zastąpi codziennego, dokładnego umycia całego ciała.
– A co z posiłkami?
– Posiłki przygotowywane dla chorego to oddzielny i bardzo szeroki temat. Jeżeli u chorego występują zaburzenia w połykaniu, należy podawać mu pokarmy rozdrobnione, lekko gęste, ciepłe, w małych ilościach, 5-6 razy dziennie, zwracając uwagę, aby podczas jedzenia chory nie zachłysnął się. Przy dużych zaburzeniach połykania lekarz może zlecić karmienie przez sondę. Ponadto trzeba dbać o to, by chory był odpowiednio nawodniony. Powinien spożywać 1,5-2 litrów płynów na dobę. Ważne jest także przestrzeganie diety, jeśli chory takiej wymaga.
– Okazuje się, że te podstawowe zasady pielęgnacji i opieki nad chorym w domu nie są wcale takie... podstawowe.
– To tylko na początku tak groźnie wygląda i może nas przerazić. Ale proszę mi wierzyć, że znam mnóstwo rodzin, które wspaniale opiekują się swoimi bliskimi, choć nigdy wcześniej nie miały okazji zdobyć doświadczenia. Zdobywają je teraz, na bieżąco. Jestem pewna, że w opiece nad kimś bliskim, serce zawsze nam podpowie, co i jak należy zrobić. Trzeba się tylko odważyć.
– Bardzo dziękuję Pani za rozmowę i cenne rady.
Zobacz całą zawartość numeru ►