Apostolstwo Chorych – zaproszenie do wspólnoty

Odpowiedzią na łaskę powołania do Apostolstwa Chorych jest decyzja chorego, jego wolnej woli, by ofiarować swoje cierpienie za Kościół święty.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2020-11-23

Z serca pragnę zaprosić Czytelników miesięcznika w szeregi wspólnoty Apostolstwa Chorych. W niniejszym artykule pokrótce przybliżę na nowo duchowość naszej wspólnoty oraz przypomnę jej charyzmat.

W pierwszym numerze „Apostolstwa Chorych” z 1930 roku ks. Michał Rękas pisał: „Do Apostolstwa mogą być przyjęte wszystkie osoby, które tego zapragną, a które są obarczone jakimś cierpieniem stałym (nie chwilowym), cierpieniem duchowym albo fizycznym (choroba, smutek, strata, starość, kalectwo, trwała bieda itp.)”. W związku z dawnymi początkami Apostolstwa może zrodzić się pytanie: czy duchowość ofiarowanego cierpienia w jedności z Chrystusem za Kościół święty jest nadal aktualna? Szybki rozwój wspólnoty nastąpił po II wojnie światowej, kiedy społeczeństwo dopiero co wyszło z bolesnego doświadczenia. Stąd nasuwa się jeszcze jedno pytanie: czy proponowana duchowa droga Apostolstwa nie miała szczególnego podłoża w doświadczeniu wojny? Oczywiście, miała. Jednak tajemnica cierpienia nie jest związana jedynie z tamtymi czasami. Nierozerwalnie wiąże się z życiem każdego człowieka, także czasów współczesnych. Odwiedzając mieszkańców zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych, domów pomocy społecznej, chorych w hospicjach i szpitalach, w domach, można wejść w świat ludzkiego cierpienia. Obecny czas – trwającej epidemii – pokazuje aż nadto, że tajemnica ta dotyka wszystkich. Bez Chrystusa, więzi z Nim, trudno przejść przez te przykre doświadczenia i próby. On nadaje sens życiu człowieka w każdym czasie.

Dwa wskazania

Mówiąc o duchowej drodze Apostolstwa Chorych, warto przywołać dwa, wydaje się, ważne założenia i wskazania, które powinny być obecne w naszym życiu.

Po pierwsze, naturalnym pragnieniem każdego człowieka jest unikanie cierpienia. Nikt z nas go nie chce i nie powinien do niego dążyć. Istnieją sytuacje w naszym życiu, które pokazują, że powinniśmy, szczególnie siebie i bliźnich, przed nim chronić. Taką sytuacją jest na przykład przemoc w rodzinie. Nie można się godzić na alkoholizm, na wykorzystywanie drugiego, na krzywdę zadawaną bliźniemu. Nie można tłumaczyć ofiarą cierpienia wyrządzonej krzywdy. Byłoby to nieludzkie i niezgodne z nauką Chrystusa. Nie można także w obecnym czasie epidemii lekkomyślnie narażać siebie i innych na rozprzestrzenianie się wirusa.

Po drugie, droga Apostolstwa Chorych zakłada troskę i dbałość o zdrowie swoje i bliźnich, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Zakłada profilaktykę prozdrowotną, poddanie się leczeniu według współczesnych standardów medycznych, stosowanie sposobu leczenia zalecanego przez prowadzącego lekarza. Nieraz w miesięczniku przywołujemy rady dotyczące podejmowania odpowiednich terapii. Odkrywając Apostolstwo Chorych, powinniśmy dbać o zdrowie, o odpowiednią dietę, dbać o zdrowy tryb życia i o aktywność fizyczną. Mówił o tym nieraz ks. Michał Rękas. W czasie epidemii stosowanie zasad sanitarno-epidemiologicznych jest realizacją tego wskazania.

W drugim założeniu związanym z troską o zdrowie mieści się również nasza modlitwa – zarówno osobista, jak i wspólnotowa – o łaskę zdrowia. Jest ona często kierowana do Boga przez wstawiennictwo Matki Najświętszej oraz świętych. Modlitwa taka jest wypełnieniem polecenia samego Chrystusa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7, 7) oraz: „Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie” (Mt 21, 22). W bieżącym numerze przedstawiamy świadectwa osób chorych, podkreślających wartość modlitwy błagalnej o łaskę zdrowia. Dni chorego w naszych parafiach i związane z nimi nabożeństwa lourdzkie, sanktuarium Matki Bożej w Lourdes i inne miejsca kultu Maryjnego, w tym nasze rodzime – Jasnogórskie, są dowodami licznych uzdrowień chorych. Nie wszyscy jednak są cudownie uzdrowieni łaską Boga. Analizując Ewangelię, widzimy, że Jezus realizował swoją zbawczą misję zwłaszcza wobec chorych. Jednak tylko nielicznych uzdrawiał.

Dlaczego?

Jak wiemy i doświadczamy tego, nasze zdrowie jest kruche. Medycyna – chociaż jest rozwijającą się dyscypliną naukową wydłużającą życie człowiekowi, coraz bardziej pomagającą mu, walczącą z jego bólem – posiada jednak swoje granice i możliwości. Przychodzi taki okres w życiu, gdy człowiek dowiaduje się o chorobie, gdy doświadcza starzenia się i związanych z tym ograniczeń, gdy umiera. Epidemia koronawirusa szczególnie boleśnie odkrywa przed człowiekiem jego kruchość. Wszystko to zaskakuje go. Przychodzi jak nieproszony gość. W takiej sytuacji – niektórzy mówią – że człowieka „boli dusza”, czyli to, co jest w nim najgłębsze. Medycyna może uśmierzyć ból somatyczny, ale „bólu duszy” nie.

Człowiek stawia sobie i bliźnim pytanie: „dlaczego?”. Stawia je również Bogu. „Dlaczego to na mnie przyszło, skoro jeszcze tyle rzeczy zostało do zrobienia i tak wiele spraw jest niedokończonych?”. Pytanie to stawiają sobie bliscy, rodzina, zwłaszcza gdy choroba dotyka młodego człowieka. Niektórzy wobec takiej sytuacji buntują się, zamykają się w sobie, odrzucają Boga. Wszystkie te reakcje są ludzkie. „Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje płyną jak woda, bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło. Nie znam spokoju ni ciszy, nim spocznę, już wrzawa przychodzi” (Hi 3, 24-26) – wyrzuca z siebie ból Hiob. Równie boleśnie cierpienie przeżywa Jeremiasz, gdy woła do Boga: „Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w którym porodziła mnie matka moja, niech nie będzie błogosławiony! Niech będzie przeklęty człowiek, który powiadomił ojca mojego: «Urodził ci się syn, chłopiec!»” (Jr 20, 14-15).

Bóg zawsze mnie kocha

W doświadczeniu „bólu duszy” wielu jednak idzie do Boga. To nieraz przełomowy moment w ich życiu. Przed Bogiem wylewają swój ból, niezrozumienie sytuacji, która ich spotyka. Przywołani Hiob i Jeremiasz, chociaż głęboko przeżywają swoje cierpienie, nie zrywają z Bogiem więzi. Wyrzucają Mu swój ból – to jest ich modlitwa, niezwykle prawdziwa i głęboka, nie ułożona w formułki – ale nie obrażają się na Niego. Ich więź z Bogiem można porównać do relacji prawdziwych przyjaciół, którzy nie obrażają się na siebie, pomimo, że potrafią sobie szczerze powiedzieć wiele słów, nieraz przykrych, choć prawdziwych. Kryzys duchowy Hioba i Jeremiasza zaowocuje w ich życiu jeszcze głębszą więzią z Bogiem. W naszym doświadczeniu duchowym ważne jest, by w godzinie próby „nie zawiesić” relacji z Bogiem. Ten czas może być także okazją, by rozpocząć z Nim dialog, gdy został przez jakieś zdarzenie kiedyś przerwany.

Chrystus w Ogrójcu będąc w agonii, modli się do Boga: „Ojcze” (Łk 22, 42). To słowo jest niezwykle głębokie w treść: „Abba” – „Tatusiu”. Przeżywając wielkie cierpienie, Jezus jednoczy się z Ojcem, który jest Mu bliski. Również ostatnie słowa Chrystusa wypowiedziane z krzyża, słowa powierzenia się, są wyrazem Jego głębokiej jedności z Ojcem: [„Abba” – „Tatusiu”] „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46).

Wiele osób w doświadczeniu cierpienia prosi o pomoc Boga, prosi o pomoc Chrystusa. Oddaje się i powierza w Jego ręce. Pierwszym warunkiem przynależności do Apostolstwa Chorych jest przyjęcie cierpienia z poddaniem się woli Bożej. Komentarzem do tych słów może być nauczanie papieża Benedykta XVI, który w encyklice o chrześcijańskiej nadziei Spe salvi pisał: „nie unikanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, dojrzewania w nim, prowadzi do odnajdowania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością” (SpS 37). Nieraz latami dochodzimy do tego duchowego etapu.

Myśleć nie tylko o sobie, ale także o innych

Kolejnym duchowym krokiem jest ofiarowanie cierpienia. Wielu chorych ukierunkowuje duchowo swoje cierpienie, ofiaruje za kogoś bliskiego, np. z rodziny. Jeszcze inni ofiarują je za Kościół, za Ojca świętego, za kapłanów i misjonarzy, za grzeszników. Od samego początku istnienia wspólnoty intencje te towarzyszyły Apostolstwu. Zarówno w miesięczniku, jak i na stronie internetowej publikujemy przysyłane do sekretariatu Apostolstwa intencje w zakładce Pogotowie Modlitewne. Znamienne są słowa ks. Michała Rękasa – jakże współcześnie aktualne – które kierował do chorych: „Patrzcie na tych biedaków, którzy żyją w grzechu śmiertelnym, z dala od Boga. Patrzcie na tych zobojętniałych w wierze i religii, na ten tłum dzisiejszych katolików – «ochrzczonych pogan», na tych wątpiących, zbłąkanych, kuszonych, którzy nie mogą dotrzeć do Boga; za nich wszystkich ofiarować macie swoje cierpienia, by się nawrócili i znaleźli ukojenie i pokój Chrystusowy”.

Kiedy osoba chora wchodzi w misję ofiarowania swojego cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem, odkrywa sens życia w trudnym dla siebie położeniu. Dzięki Bożej łasce bezsens cierpienia zmienia się często w nadzieję, wewnętrzny smutek w pokój i pogodę ducha, łzy bólu w perły zawierzenia i ufności. Widzą to najbliżsi chorego, dla których jego postawa staje się wielkim świadectwem i pobudza ich do jeszcze gorliwszej służby. Rdzeniem drogi ofiarowania się Bogu jest wiara. Wyraża się ona w modlitwie, w akcie strzelistym: „Ojcze!”, „Tatusiu!” lub „mój Jezu!”, „Jezu, ufam Tobie!”. Modlitwa ta skierowana do Boga i do Jego Syna, wyraża stałe, wewnętrzne przekonanie chorego, że Bóg go nie opuścił, kocha go dalej, pomimo, że choroba pozostaje. Osoba chora powierza się Bogu, w Nim pokłada nadzieję. Modlitwa taka ściśle wiąże serce modlącego się z Sercem Boga. Gdy stan zdrowia na to pozwala, chory może posłużyć się słowami modlitwy, którą otrzymał w dniu przyjęcia do Apostolstwa. Nieraz spotkałem członków Apostolstwa, którzy modlitwę tę znają na pamięć. Chociaż modlitwa członka naszej wspólnoty jest godna polecenia, jej odmawianie nie jest obowiązkowym warunkiem przynależności do Apostolstwa.

Ofiara, ofiarowanie się, Najświętsza Ofiara

Kluczem do zrozumienia duchowości Apostolstwa Chorych są pojęcia: ofiara i ofiarowanie się. Duchowość ofiarowanego cierpienia wypływa z teologii ofiary. Przyjrzyjmy się głębiej naszemu życiu. Jest ono utkane z mniejszych lub większych form ofiarowania się. Od najmłodszych lat św. Teresa od Dzieciątka Jezus uczyła się tego ofiarowania; gdy była dzieckiem, gdy z trudem przychodziło jej ofiarować coś małego, co ją kosztowało, bliźniemu, czy samemu Bogu. Również życie dorosłych winno być utkane z umiejętności ofiarowania się: małżonków względem siebie, matki poprzez swoje macierzyństwo, ojca poprzez swoje ojcostwo. Lekarz, pielęgniarka również ofiarują pacjentowi swoje umiejętności zawodowe. Kapłan wiernym ofiaruje sakramenty święte, swoją służbę. Winien to czynić zwłaszcza kapelan szpitalny. Gdy nasze ludzkie ofiarowanie łączymy z Chrystusowym, życie staje się powołaniem. Misja ta – niepozbawiona trudności i wyrzeczeń – jest zadaniem angażującym całego człowieka i nadającym mu głęboki sens.

W codzienne ofiarowanie się matki, ojca, lekarza, pielęgniarki, kapłana wpisuje się w pewnym momencie ofiarowanie siebie Bogu, swojego człowieczeństwa podczas choroby. Osoba chora ofiaruje Mu być może najpierw swoją cierpliwość, wytrwałość, pogodę ducha, dobrą kondycję, ale z czasem ofiaruje Mu również swoją niecierpliwość, zniechęcenie, ból głowy, złe samopoczucie – często niezależne od niej stany. Ofiaruje Mu także modlitwę, która raz „wychodzi”, innym razem nie.

W styczniu 1926 roku, ks. Jakub Willenborg, założyciel pierwszej w świecie wspólnoty Apostolstwa Chorych w Holandii podkreślał wartość woli (pragnienia) ofiarowania się Bogu, która jest decydująca w wewnętrznym duchowym akcie. Pisał do chorych: „pamiętajcie, że [Wasze Apostolstwo] zaczyna się od nowa każdego ranka przez zjednoczenie z Najświętszą Ofiarą Mszy świętej, nieprzerwanie, dopóki trwa Wasza choroba, dopóki trwa ból lub duszności, i tak długo jak będziecie chcieli, Wasze Apostolstwo będzie szerzyć Boże Miłosierdzie na dusze. Podkreśliłem słowa: nie przestawaj nadal chcieć. (…) Nie musisz czuć Apostolstwa, ale po prostu chcieć. Nasza cudowna wolna wola, która pozostaje wolna nawet w największych bólach, nawet w najgorszej chorobie, także na łożu śmierci, przyjmuje łaski i je rozdziela. To Apostolstwo nie wymaga nawet żadnej szczególnej modlitwy (…). Wasza wola i tylko Wasza wola, przez którą przyjmujecie cierpienie z ręki Boga, dźwigacie je w duchu Jezusa i jednoczycie z ofiarą Jezusa, a nie uczucie, jest nosicielem Bożej Sprawiedliwości i Miłosierdzia. Powtarzaj więc i ciągle powtarzaj: chcę, chcę, chcę być Apostołem Jezusa.” Niezwykle głębokie są słowa ks. Willenborga uczącego nas decyzji woli w ofiarowaniu się Bogu. Decyzja ta jest niezależna od stanu emocjonalnego, w którym się znajdujemy.

I jeszcze jedna myśl ks. Willenborga godna jest podkreślenia. Apostolstwo Chorych nierozerwalnie związane jest z Najświętszą Ofiarą. Dzięki niej chory może się jednoczyć z Chrystusem ofiarującym się Bogu. Osoba chora widząc kapłana konsekrującego chleb i wino (bądź słysząc słowa konsekracji), może ofiarować Bogu wszystko, co w danym momencie przeżywa. Podobnie jak Chrystus, tak i chory, może to uczynić jedynie w duchu głębokiej miłości: miłości odkrywanej w Bogu i miłości, którą on ofiaruje Bogu. Krzyż jest objawieniem się takiej miłości.

Konieczność stałego oczyszczenia duchowego

Ukazywane powołanie do Apostolstwa Chorych jest łaską Boga, którą możemy odkryć i na którą możemy odpowiedzieć. „Bóg poprzez różne okoliczności życia prowadzi chorego do zrozumienia [tego] powołania. Nie łatwo jest pojąć dobrze powołanie do cierpienia, nie łatwo spełnić to powołanie, okazać się godnym tej łaski cierpienia” – pisał ks. Rękas. Stąd konieczne jest stałe, duchowe oczyszczenie dokonujące się przez sakrament spowiedzi świętej. Wytrwałość wierzącego i jego cierpliwość, rozwijane przez cnotę męstwa oraz pełne zaufanie Bogu, są najlepszą drogą duchowego oczyszczenia. Ono rodzi w duszy pokój i radość.

Potwierdza to św. Paweł, przywołując doświadczenie swojego cierpienia związanego z trudami głoszenia Ewangelii: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24).

Wielu Czytelników miesięcznika jest członkami Apostolstwa Chorych. Zapraszam kolejnych do odkrycia powołania do Apostolstwa Chorych. Chociaż nie możemy się spotkać – obecnie trwająca epidemia jeszcze bardziej utrudnia możliwość spotykania się – nasza wspólnota istnieje. Wierzę, że charyzmat Apostolstwa Chorych stale będzie obecny w Kościele. Na nowo odkrywamy go i zawierzamy naszej Patronce, Matce Bożej Uzdrowieniu Chorych.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2020nr12, Z cyklu:, Z bliska, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024