Jasnogórska Kana
Jasna Góra to polska Kana Galilejska. Tutaj możemy się zwracać do Boga za pośrednictwem Maryi we wszelkich sprawach doczesnych. Zapisanych świadectw cudów w klasztornej bibliotece uzbierało się już 45 tomów. A przecież powinniśmy sobie zdawać sprawę, że nie wszystkie cudowne łaski zostały odnotowane i zgłoszone.
2024-09-02
Cud jest zjawiskiem nadzwyczajnym o religijnym charakterze i oznacza konkretne działanie Boże, przez które Bóg w sposób szczególny oznajmia człowiekowi swą zbawczą wolę.
Przede wszystkim cud jest znakiem Bożej dobroci, a zatem odpowiedzią człowieka wobec Bożej łaski powinna być wiara. Uczniowie Pana Jezusa widząc jego cudowne znaki, uwierzyli, że jest Bogiem. Jak ustalili znawcy tematu, teksty dotyczące Jezusa należą do najstarszych opowiadań ewangelicznych. Ale zostawmy teologiczne dysputy dotyczące cudów, ich historii, klasyfikacji, kontekstów i przyczyn. Spójrzmy, jak współcześnie odbieramy niewytłumaczalne zjawiska, które nas zadziwiają. My, ludzie wierzący, staramy się spojrzeć na siebie i otaczającą rzeczywistość z ufnością dzieci Boga. Nie traktujemy faktów jako przypadkowych zdarzeń, ale wierzymy, że taki jest Boży plan. Dlatego przybywamy na Jasną Górę, aby przed obliczem Matki Chrystusa podziękować Jej Synowi za łaski i prosić o dalsze. Wielu pielgrzymów na kolanach błaga Maryję, by wstawiała się za nimi u Syna.
Miejsce zaufania
Jasna Góra to polska Kana Galilejska. Tutaj możemy się zwracać do Boga za pośrednictwem Maryi we wszelkich sprawach doczesnych. Zapisanych świadectw cudów w klasztornej bibliotece uzbierało się już 45 tomów. A przecież jak mówi o. Melchior Królik, zbierający informacje o cudach na Jasnej Górze, powinniśmy sobie zdawać sprawę, że nie wszystkie cudowne łaski zostały odnotowane i zgłoszone.
Najstarszy zanotowany cud uzdrowienia na Jasnej Górze – przywrócenie wzroku Jakubowi Wężykowi, malarzowi z Litwy – miał miejsce w 1386 r. Wężyk przybył na Jasną Górę z Wilna. Przed obrazem odzyskał wzrok. Dowiedziała się o tym św. Jadwiga i będąc bardzo związana z Matką Bożą, zabrała malarza na Wawel. Tam Jakub Wężyk pracował aż do swojej śmierci. Od tej pory obraz był już „cudami słynący”.
Świadectwa z ostatnich lat
Jasna Góra jest cudowna z powodu cudów, które każdego dnia dotykają ludzkich ciał, serc i dusz.
Uzdrowienie Mieczysława dokonało się 1 stycznia 2001 r., czyli pierwszego dnia nowego roku, nowego wieku i nowego tysiąclecia, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, podczas pierwszej Mszy świętej o godz. 6.00. Mieczysław był w ostatnim stadium żółtaczki limfatycznej. Lekarze wypisali go do domu jako nieuleczalnie chorego. Mieczysław nie bał się śmierci. Był wierzącym i praktykującym katolikiem. Modlił się, żeby Matka Boża otoczyła opieką jego żonę i dzieci. Kiedy dzieci to usłyszały, oznajmiły, że chcą umrzeć razem z nim i iść do nieba, a mama do nich dołączy, kiedy przyjdzie na nią czas. Na Jasnej Górze dzieci powiedziały Matce Bożej, że nie chcą żyć bez taty. Prośby zostały wysłuchane i tata wrócił do zdrowia na łono rodziny.
Kiedyś do klasztoru przyjechała babcia z kilkuletnim wnuczkiem, aby podziękować za ocalenie jego życia; chłopiec spadł z 8. piętra i nic poważnego mu się nie stało. Lekarze nie mogli uwierzyć, że po upadku z takiej wysokości chłopiec pozostał cały i zdrowy. Babcia, jak zapewniała, cały czas od momentu narodzin wnuka modliła się za niego do Matki Bożej z Jasnej Góry. Kiedy weszła z uratowanym chłopcem do kaplicy, dziecko zaczęło krzyczeć: „Babciu, to ta Pani mnie uratowała, Ona trzymała mnie za rączkę, kiedy spadałem”.
U 6-letniego Adasia stwierdzono białaczkę. Nowotwór opanował cały organizm. Dyrekcja szkoły, do której chodził chłopiec, zarządziła, że wszyscy mają uczestniczyć we Mszy świętej w jego intencji. Babcia Adasia pojechała jeszcze na Jasną Górę z prośbą, by przed Cudownym Obrazem Matki Bożej odprawiono trzydzieści Mszy świętych w intencji uratowania wnuka. Ojciec kustosz wyraził zgodę, a wkrótce choroba ustąpiła. Zdziwieni lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Adaś został całkowicie uzdrowiony.
15-letnia Liwia miała koszmarny wypadek. Kiedy jechała na rowerze, została potrącona przez samochód. W szpitalu powiedziano rodzicom, że Liwia nie dożyje do rana. Matka postanowiła, że pojedzie ze starszą córką na Jasną Górę. W drodze i na miejscu odmawiały różaniec. Uczestniczyły również we Mszy świętej. Po miesiącu Liwia została wypisana ze szpitala, a ordynator przepraszał za swoje słowa. „Niech pan nie przeprasza, pan spełnił wolę Bożą” – stwierdziła matka. „Ale jestem niewierzący! Gdybym wierzył w Boga, powiedziałbym, że to cud” – odparł lekarz. „Może ten cud stał się dla pana? Jak pan wytłumaczy kiedyś Bogu, że widział coś takiego, ale że na pana ten cud nie podziałał, żeby pan wrócił do Boga?”.
Uwierzyli
U Jerzego, podpułkownika, zdiagnozowano raka prostaty. Przeprowadzono operację, podczas której chirurg naruszył nerwy, wskutek czego mężczyzna był zgięty wpół. Pewnego dnia Jerzy przypadkowo włączył Radio Jasna Góra, które nadawało codzienną audycję o. Melchiora Królika „Jasnogórskie cuda i łaski”. Słuchał jej przez kilka dni i postanowił udać się na Jasną Górę. Pomyślał, że skoro Matka Boża wyprasza cuda, to być może jego też wysłucha. Z powodu wady postawy podpułkownik spojrzał w oblicze Matki Bożej tylko przez chwilę, potem poszukał spokojnego miejsca na modlitwę. Znalazł się w kaplicy z obrazem Jezusa Miłosiernego, który jakby szedł w jego kierunku. „Panie Jezu, przybyłem tu, żebyś wysłuchał swojej Mamy, bo jestem przekonany, że Ona będzie się za mnie modlić do Ciebie”. Kiedy mężczyzna wyszedł z kaplicy, mógł się wyprostować.
Pewnego dnia zadzwoniła do o. Królika pani okulistka: „Ojcze, pomódl się za mojego bliskiego kuzyna Wiesława, który leży w szpitalu. Jego dni są policzone, a on bluźni, twierdząc, że Boga nie ma”. Tego samego dnia paulin odprawił w jego intencji Mszę świętą. Wieczorem odebrał kolejny telefon i usłyszał zapłakaną panią: „Niech ojciec podziękuje Matce Bożej, bo Wiesław pojednał się z Bogiem!”. Po nawróceniu Wiesław żył 2 tygodnie. Spędził ten czas na prawdziwym apostolstwie. Inni pacjenci dziwili się jego nagłej przemianie. „Jeszcze wczoraj chodziłeś po salach, dowodziłeś, że religia to zabobon, mówiłeś, że nie ma Boga i bluźniłeś, a teraz twierdzisz, że jesteś nawrócony i że Bóg istnieje?” – pytali. „Wtedy głosiłem diabelską «ewangelię», a teraz głoszę Ewangelię Chrystusową, bo mam Boga w sercu”.
Piotr w domu był nie do wytrzymania. Mamie udało się namówić syna, żeby pojechał razem z klasą na Jasną Górę. Miała nadzieję, że Matka Boża coś z tym krnąbrnym synem zrobi. Podczas Mszy świętej przed Cudownym Obrazem Piotr widział oczy Matki Bożej. To przenikliwe spojrzenie było decydujące. Piotr przystąpił do spowiedzi. Kiedy ochłonął, wyszedł na dziedziniec przed Kaplicę Cudownego Obrazu Matki Bożej, żeby zadzwonić do mamy i zaczął krzyczeć: „Pojednałem się z Bogiem!”. Ludzie patrzyli na niego jak na wariata. Piotr został potem franciszkaninem konwentualnym.
Swego czasu wielkie nawrócenie przeżył Paweł, dla którego bierzmowanie było uroczystym pożegnaniem z Kościołem. Po maturze wyjechał na studia do Warszawy. Tam oddał się rozpuście. Jak sam mówi, w pewnym momencie postanowił zerwać z takim życiem, jednak nadal nie mógł uwierzyć w Boga. Te widoczne początki nawrócenia były efektem Mszy świętej, która została odprawiona na Jasnej Górze w dniu urodzin Pawła, a zamówionej przez jego mamę, która jednak nie poinformowała go o tym. Po jakimś czasie Paweł urządził przyjęcie z okazji urodzin, na którym była również jego mama. Zastanowiło ją to, że syn nalał sobie do kieliszka... wody mineralnej. Zapytała, co się z nim dzieje. „Skończyłem z alkoholem i rozpustą, ale nie mogę uwierzyć w Boga. Wiem, że powinienem, bo ty mnie tak wychowałaś, ale nie potrafię” – wyznał. „Pawełku, jedź do Matki Bożej na Jasną Górę, Ona dokona wszystkiego” – doradziła matka. Posłuchał. Nie zdążył tam dojechać, bo Matka Boża postawiła przed nim w rodzinnej parafii wikariusza, który go wyspowiadał, a spowiedź trwała pięć godzin.
Matka Boża nie odpoczywa i cuda są tutaj na porządku dziennym. Spisywane i zgłaszane są jednak tylko częściowo. Gdyby konfesjonały przemówiły, na pewno dałyby świadectwo licznych nawróceń i uzdrowień duchowych.
Zobacz całą zawartość numeru ►