Dobro zwykle niepokoi. Ten niepokój może mieć jednak różne źródło.
O wiele łatwiej dostrzec Boga, kiedy wszystko nam się układa i bez wątpliwości możemy powiedzieć, że On troszczy się o nas. Chrystus swoim nauczaniem przysposabiał uczniów, by ufali zawsze, w każdej sytuacji, także tej trudnej.
W Ewangeliach są fragmenty trudne do pojęcia, a nawet budzące sprzeciw, tak jak Ewangelia z ostatniej niedzieli o nieuczciwym rządcy albo ta dzisiejsza. Wierzę, że Słowo Boże jest prawdą, więc czytam, słucham, rozważam Je z nadzieją, że kiedyś zrozumiem…
Jeden z moich pracodawców mawiał, że najtrudniejsza w roli każdego przełożonego jest konieczność ciągłego „świecenia przykładem”. A ja sobie myślę, że to nie tylko trudne zadanie dla przełożonych, ale dla każdego chrześcijanina.
Bądźmy miłosierni, skreślajmy sobie wzajemnie zapis dłużny
Jaki jestem? Czy Pan Jezus mnie zobaczy? Obym nie był bezbarwnym tłem dla tłumu!
Osobista relacja z Jezusem zmienia tych, którzy Go spotykają.
Jezus nie wstydzi się mojego towarzystwa i nie martwi się, co powiedzą ludzie. Nie jest Bogiem dla wybranych, równo przystrzyżonych i świetnie przygotowanych. Jego łaska przychodzi znienacka i nie ma względu na osoby.
Wiele Osób ma trudności w wierze, nie widzą w swoim życiu Boga, nie czują potrzeby kontaktu z Nim. To nie zawsze musi być koniec wiary.
Jest taki ból, który przeżywa się samotnie niezależnie od tego, jak wielu ludzi nam towarzyszy.