To On jest naszym życiem, naszym wybawieniem. On, który trwa w doskonałej jedności z Ojcem.
Miłosierdzie Boże jest nieskończone, jeśli się będziemy do niego uciekać, to Pan odpuści nam wszystkie winy, jednak i my mamy czynić podobnie.
Trwanie na modlitwie do Ojca przybliża mnie do Chrystusa.
Zamiast myśleć o sobie jako o kimś wielkim i ważnym, trzeba nam raczej myśleć o tym, jak możemy służyć Jezusowi w drugim człowieku.
Czy to, za czym tęsknię, przybliży mnie do Pana?
Pamiętajmy, że sam Jezus pragnie być w naszej rodzinie. A jakie są tego warunki? Żeby być z kimś blisko trzeba mieć dla niego czas, czas na rozmowę, słuchanie, na trwanie przy nim.
Jezus jest jedynym Panem i Zbawcą. Ma moc uczynić w naszym życiu o wiele więcej niż prosimy czy rozumiemy.
Zaufanie i wiara rozkwitają tam, gdzie my po ludzku już niewiele możemy zdziałać.
Nasza pobożność nie może kończyć się na słowach i deklaracjach. Za tym musi iść wierność: wierność w działaniu, wierność w naszych pragnieniach, wierność w naszych myślach.
Czy jestem świadomy tego jak wiele Bóg daje mi zobaczyć? Czasem zapominam, że zostałem dopuszczony do tajemnicy Zmartwychwstania, że w codziennej Eucharystii jestem świadkiem cudu przemiany wina i chleba w ciało i krew Jezusa Chrystusa.