Ład w życiu naszym pojawia się w momencie, gdy zaczynamy na nie patrzeć z perspektywy naszej wieczności z Bogiem, która jest celem najważniejszym. Żaden sukces osiągnięty w tym życiu, nie może dorównać radości zbawionych w niebie.
Czynienie dobra nie jest nieroztropnością, a ufność Bogu nie jest naiwnością. Nic się w tym względzie nie zmieniło. To tylko duch tego świata chce odwrócić wszystko do góry nogami i prawdziwe wartości próbuje podmienić nam na fałszywki.
Ciekawi nas i zajmuje to, co nie powinno, a prawdziwym pytaniem, które winniśmy sobie nieustannie stawiać jest to: czy moje życie podoba się Bogu i czy daję Mu się prowadzić? Czy idę za Nim?
Lista duchownych, którzy cierpieli, a czasem życie oddawali, broniąc praw powierzonej ich pieczy owczarni, jest bardzo długa. Ale przecież o tym właśnie mówił Pan Jezus do przyszłych pasterzy Jego owczarni: „Dobry pasterz daje życie swoje za owce.”
Co jest treścią dzisiejszego dnia? To dzień zadumy nad tym, kim tak naprawdę jest dla mnie Jezus.
Słowo Boże jest sitem, które nas przesiewa i pozwala określić jasno, kto z Jezusem zostaje i chce być Jego uczniem, a kto odchodzi.
W tej odległej od Boga krainie wszystko ma swój koniec. Tylko bliskość Boga sprawia, że pozostajemy w trwającej wiecznie, niekończącej się miłości.
Ponad wszelkimi słusznymi naszymi prawami i przywilejami stoi miłości bliźniego. Od niej nigdy nie wolno się nam uchylać, tłumacząc się brakiem czasu, sił czy chęci.
Kto jednak wie, co dla mnie jest najlepsze? My sami mamy czasem problem z tym, aby właściwie to ocenić.
Wiara wprowadza nas w przestrzeń działania Boga, gdzie „niemożliwe” nie istnieje. Wiara nie jest jakimś przekonaniem na temat istnienia Pana Boga. Wiara domaga się naszej odwagi.