Tylko Jezus może uzdrowić, może uleczyć – ale trzeba poprosić i to nie raz, nie dwa, ale zawsze. A może wystarczy poprosić raz, ale za to tak z głębi serca: „Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną”.
A może to moje serce jest jaskinią zbójców? Może moje łóżko, do którego jestem przykuty dzień i noc jest pełne złości, zawiści, grzechu, krzykliwości, żalu i pretensji do Jezusa i do człowieka.
A co będzie, gdy nie przebaczę, nie pogodzę się i nie pojednam się z moim bratem? To doczytaj dalej dzisiejszą Ewangelię; „nie wyjdziesz stamtąd dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza”.
Ciągle pytaj siebie: jaką mam misję od Jezusa ? Może to moje życie, moja choroba, moje cierpienie, moja służba, moja obecność! Jestem wezwany jak Apostołowie, po imieniu.
Zaprosić Jezusa narodzonego, zapraszać Boże Dziecię w każdą chwilę życia nie tylko na święta, ale i w moją codzienność.
Trudno jest budować hierarchię wartości w swoim życiu bez fundamentów.
Chcę za Piotrem rzec, Chryste – Jezu, Ty jesteś Mesjaszem, moim Mesjaszem, moim Zbawicielem.
Co jest oliwą – warto zapytać w ciszy swego serca – w lampie mojego życia, w lampie mojego cierpienia, w lampie mojej choroby ? To Jezus, Jego łaska, Jego moc.
Królestwo niebieskie w Tobie, we mnie trzeba zasiewać i zadbać o wzrost. Jest szansa, że wzrośnie, że będzie wielkie, że da schronienie na drodze wiary i Tobie a także i innym.
Tak mam patrzeć, tak mam widzieć: świat, bliźniego i siebie. Czas na zmianę, ale nie po mojemu, ale po Jezusowemu.