Skoro świt na brzegu stanął Jezus, a oni nie rozpoznali Go. Ile razy nie poznaję Jezusa, gdy jest ze mną w czasie mojego trudu, mojej pracy, choroby, cierpienia?
Obecna szczególnie w chwilach trudnych i dramatycznych świata, Kościoła (tak jak teraz, dzisiaj o 17.00 ze swoim Niepokalanym Sercem), ale obecna w życiu każdego człowieka i w trudnym czasie twego życia, w czas choroby, nieszczęścia, czy w dramacie codzienności.
Jezus nazywa sprawy po imieniu. A ja...? Ile słów, ile wytłumaczeń,usprawiedliwiania – że życie, że okoliczności, że każdy ma prawo do szczęścia.
Czy królestwo Boże we mnie i przeze mnie wydaje owoc, przynosi plon?
Moje nogi, moje serce, moje życie... czy już są gotowe na narodzenie Boga, narodzenie Jezusa?
Co zostaje w moim życiu? Wiara – pod warunkiem – jeśli ją pielęgnuję. Bóg – jeśli Go kocham z całych sił. Jakie znaki lub znak mam rozpoznać dziś, na teraz?
Jakże bardzo dziękuję za ślad i drogę Patrona dzisiejszego dnia, św. Jana Pawła II. Czytam trzy znaki jego ścieżki: służyć, być obecnym, przyjąć krzyż.
Czytać Jezusa to czytać Jego osobę, Jego słowa, Jego znaki, Jego cuda, Jego postawę. Czy ja przypadkiem nie czytam Jezusa jak mi pasuje w zależności od sytuacji i okoliczności?
Jaką „panną” jestem, jaką staję się w codzienności? Jaką? Co jest oliwą w moim życiu? Czego symbolem, znakiem jest ta oliwa?
Musi być wzajemność. Ja trwam w Jezusie, a Jego Słowo we mnie. A wtedy przynoszę owoc,owoc obfity w Jezusie.