Ilekroć czytam lub słyszę te przykazania, to zawsze się nad nimi zastanawiam. A przede wszystkim nad tym, ilu z nas o nich pamięta. Bo jeżeli chodzi o pierwsze z nich, to na pewno wielu z nas – wierzących próbuje go przestrzegać. Ale z drugim, tym samym wierzącym już nie jest tak łatwo.
Można być naocznym świadkiem a nie chcieć widzieć i można słyszeć na własne uszy, a nie chcieć zrozumieć. Można tak postępować w każdej chwili naszego życia. Widzieć zło koło nas i udawać, że go nie ma, słyszeć krzywdę kogoś obok i udawać, że to coś innego.
O jakich „owcach” mówi dzisiaj do nas Jezus? Może czeka na kogoś takiego z Twojego otoczenia? A może mówi dzisiaj do Ciebie?
Jezus nie oczekuje od nas czynów heroicznych, ponad nasze możliwości. Chce tylko - albo aż - byśmy się miłowali...
Pan Jezus kolejny raz ukazuje się swoim uczniom po Zmartwychwstaniu. Mimo tego, że Go nie rozpoznają, ufają Nieznajomemu.
Czytając dzisiejszą Ewangelię, można się dziwnie poczuć. Ja się tak poczułam. Dlaczego?
Jezus zadaje dzisiaj nam bardzo proste pytanie. Kim jest dla każdego z nas?
Jakie to polecenie wydaje się proste, prawda?
Trzeba nam bronić się przed współczesnymi Herodami.
W zeszłym roku byłam pierwszy raz w Londynie. Jak w każdą niedzielę, wybrałam się na Mszę Świętą.