Gdy świętujemy Jej narodzenie, chciejmy dziś dziękować za tych, którzy nam dali życie i przekazali wiarę. Podejmijmy też trud ciągłej modlitwy o świętość naszych rodzin, by były miejscem codziennego rodzenia się Maryi i Jej Syna.
Idźmy więc za Jezusem. I nie zrażajmy się tym, że nie zawsze uda nam się przy Nim wytrwać. Gdy stracimy Go z oczu, wróćmy. On zawsze będzie czekać.
Świadczenie o Jezusie wymaga odwagi. Jego nauka jest trudna, wymagająca, wzbudza więc sprzeciw. Wiąże się z ryzykiem prześladowania, odrzucenia, wymaga ofiar i wyrzeczeń, utraty relacji, pozycji. Ale Jezus nam obiecał, że nie zostawi nas w takich chwilach osamotnionych i bezbronnych.
Czy posiadamy wiarę trędowatego? Czy mamy pewność, że Jezus może nas uzdrowić, rozwiązać każdy problem? Jakie nasze choroby i problemy izolują nas od środowiska, wspólnoty?
Jego panowanie oznacza miłość, On chce naszego dobra. Zawsze jest z nami, zarówno w chwilach radosnych, jak i smutnych. Zatem kochajmy Boga i ludzi. Otwórzmy serce Jezusowi, On jest naszym Panem, nie bójmy się powierzyć Mu siebie.
Przykazanie miłości ma przejawiać się w bardzo konkretny sposób. Jest to oddawanie życia za tego, kogo się kocha.
Jezus uczy nas nowego spojrzenia na rzeczywistość, na codzienność. Otwiera nam oczy. Przemienia nasze życie. Praca staje się zupełnie inna, kiedy zapraszamy do niej naszego Pana.
Dzisiejsza historia wzywa mnie do refleksji. Czy wykorzystałam dobrze dany mi czas postu? Zostało jeszcze kilka dni. Jeszcze nie jest za późno! Jezus stoi dziś przed nami i mówi wprost: „to Ja jestem Bogiem”. Czy Mu uwierzę? Czy pójdę za Nim?
Dziękuję za Kościół – Winnicę Pańską, w którym doświadczamy Twego, Panie, panowania, Twojej władzy „bogatej w miłosierdzie”, Twego ładu opartego na miłości i pokoju.
Każde uzdrowienie, każdy cud dokonany przez Jezusa jest też znakiem ukazującym w sposób widzialny to, co Jezus czyni w rzeczywistości duchowej.