Chciałabym być posłuszną. Milczeć o NIM jak drzewa. Świadczyć o NIM każdym oddechem, ale o NIM nie mówić.
Idąc do ołtarza, żeby tam ofiarować dar, trzeba najpierw zostawić dar, cofnąć się od ołtarza i zbratać, scalić, pojednać...
Panie Młody, niezniszczalny symbolu młodości, Ty wiesz, skąd wypływa to znudzenie. Wzrusz się mym losem i przywróć mi smak rzeczy. Rozbudź pragnienie smaku Twojego nowego wina.
Ale może któregoś dnia, gdy ciągnąć będziesz sieć z planami na weekend, zobaczysz inny wymiar dotąd tobie daleki, zobaczysz twarz w twarz, oko w oko Człowieka z Krzyża – stanie na brzegu w chwili, gdy wyciągać będziesz sieć.
To potrafi tylko TEN, kto zna mnie od pierwszych oddechów, pierwszych spojrzeń, od pierwszych kroków.
Przytul krzyżem jak ramionami i moje usłysz: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”, chociaż wciąż nie umiem.
W chlebie Cię jem, w winie smakuję, w żłobku adoruję, w białej Hostii czczę, w zadziwionych oczach dziecka spotykam.
Gdybyś wierzyła, że JESTEM! Ja i Ojciec – jedno! Gdybyś przestała się bać, podążałabyś ze Mną do Jerozolimy.
Zawezwałeś nas słowem umiłowania i przeznaczyłeś do jedności z Sobą – nierozerwalnej przyjaźni. Choć wiedziałeś, że nie dorównamy Ci kroku, że przy „ogniu” po trzykroć się zaprzemy, że na górze zdezerterujemy.
Nie wolno prawd Ewangelii mieszać z poglądami świata, które buntują się przeciw prawom Boga.