Bóg przychodzi jako Król odziany w majestat. Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 98.
Stoimy u stóp Góry Tabor. Nie dane nam jeszcze w pełni zobaczyć chwały naszego Pana, ale głównie Jego cierpiące, sponiewierane Oblicze. To z Getsemani, to z dziedzińca Piłata i to z krzyża. Ale jesteśmy wśród błogosławionych, którzy nie widzieli a uwierzyli.
Rozmowa z Lilianną Motyka, osobą opiekującą się w chorobie swoimi najbliższymi oraz Barbarą Kopczyńską, lekarzem hospicjum.
Do wspólnoty Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II zaproszeni są wszyscy. Wszyscy przecież w jakiś sposób cierpią i mogą próbować odkryć sens tego cierpienia. Ofiarowanie cierpienia ma tyle odcieni, że praktycznie każdy trud można tu włączyć.
Osoby chore, cierpiące i najsłabsze, ze względu na swój stan najczęściej pozostające w izolacji, przebywające w szpitalach, domach opieki czy więzieniach, są powołane do misji wstawiania się za światem.
Na początku widać tylko zniekształconą główkę, nienaturalnie wypukłe oczy i czarne włosy związane w kucyk. Z kokardką. Dziewczyny z pierwszych ławek z dyskretnym zainteresowaniem obserwują przedziwną parę.
To fascynujące móc poczuć i być świadkiem, jak powstaje i rośnie pod sercem nowe życie, nowe istnienie, nie jakiś płód, czy embrion. Człowiek. To okres pełen niepokoju, ale też radości i budzących się uczuć, zupełnie nieznanych dotychczas.