Zwykle tak reagujemy – chcemy być sami, dać sobie czas na przeżywanie smutku, bólu, wspomnień, a bliskość (rozmowę, przytulenie) rezerwujemy dla tych, którzy potrafią nas zrozumieć. A tego trudno oczekiwać od tłumu…
„Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, staje się drzewem”.
Ewangelia dzisiejsza mówi wyraźnie, że jeśli miłujemy kogokolwiek bardziej niż Jezusa – nie jesteśmy Go godni. Jak widać są rzeczy ważne, są ważniejsze i są najważniejsze; życie jest sztuką wyboru i ten wybór dotyczy także albo przede wszystkim spraw najważniejszych.
Spodobało się Bogu zbawić nas we wspólnocie, gdzie wiara jednych umacnia wiarę drugich, a moje osobiste doświadczenia, emocje, przeżycia i przemyślenia osądza i weryfikuje Kościół, Jego Kościół.
„Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.
Czy przez nas, przez nasze świadectwo, chwała Pana rozszerza się po całej ziemi a Jego miłość przyciąga do Niego tych, którzy Go jeszcze nie znają?
Jezus przyszedł do uczniów mimo drzwi zamkniętych i powiedziawszy „Pokój wam!”, pokazał im ręce i bok. Dlaczego BOK? Czy przebite ręce nie wystarczyły? Może właśnie dlatego, że z Jego przebitego BOKU, ze strumieni wody i krwi narodził się Kościół?
Można powiedzieć, że poznać prawdę, to poznać Jezusa, a poznać Jezusa, to poznać Ojca i Ducha, którego posyła, poznać piękno, miłość i dobroć Boga. Prawda porządkuje hierarchię wartości, stawia wszystko na odpowiednim miejscu.
Bóg powierzył Jezusa ojcowskiej opiece i ojcowskiej miłości Józefa – i Józef nie zawiódł! Stał się prawdziwym ojcem Jezusa – kochającym, wychowującym, wymagającym i troszczącym się o potrzeby swojego Dziecka.
Musimy się powtórnie narodzić tym razem „z Ducha” jako dzieci Boga, aby z prostotą, szczerością i ufnością dziecka przylgnąć do Jezusa, uznać Go swoim Panem i Zbawicielem.