Prosimy: uzdrów, wybaw, daj! Nie zapominajmy jednak o zdaniu, które powinno kończyć każdą prośbę: „bądź wola Twoja”. Może wtedy łatwiej dostrzeżemy codzienne cuda
Jezus ratuje nie tylko doczesne życie, przywracając zdrowie ciała, ale przede wszystkim ratuje duszę na życie wieczne! Zapłacił za nią cenę najwyższą – zapłacił swoją Krwią!
Uczniowie nie poszczą, bo jest czas radości z obecności Jezusa wśród nich. A faryzeusze pytają: „dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą?”
Mamy – jak Jan – wskazywać innym Jezusa. Mamy – jak Andrzej – przyprowadzać innych do Niego.
Maryja nie tylko chciała wesprzeć Elżbietę w trudnej sytuacji, Ona chciała zanieść jej to, co miała najcenniejszego – Jezusa, wcielonego Boga i Pana!
On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Wezwaniem do całkowitej zmiany planów życiowych bywa powołanie do kapłaństwa, do zakonu, do konkretnego zawodu, do opieki nad chorym członkiem rodziny, do zaangażowania społecznego i politycznego (jako wyraz troski o wspólne dobro). Tym wezwaniem może być też choroba i niepełnosprawność.
On prosi o więcej, chce widzieć! W jakimś sensie już ma dobry „wzrok serca”, bo rozpoznał w Jezusie Wybawiciela.
Jasność, biel anielskich szat. W tym ciemnym grobie jest Światłość, jest płomień oświetlający nam drogę.
„Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga”.