Warto zapytać o stan swoich przygotowań na ten ostatni moment życia tutaj na ziemi. Gdybym umarł dziś lub to dziś odbyłby się opisany w Ewangelii sąd, po której stronie bym się znalazł?
Zręczna odpowiedź Jezusa nie mogła stać się argumentem przeciwko Niemu, a raczej umocniła Jego „pozycję” w głoszeniu Dobrej Nowiny i stała się przestrzenią do przekazania kolejnego bardzo istotnego pouczenia.
Jako świadomi uczniowie Jezusa wezwani jesteśmy nie do „szemrania” ale do bardziej świadomie podejmowanego trudu i znoszenia „spiekoty dnia”, by wyrywać „próżniaków” z rąk szatana. Bo nigdy nie jest za późno.
Osobista, zaangażowana relacja z Jezusem jest bardzo istotnym elementem duchowego rozwoju. Mało tego, Jezus wzywając każdego z osobna, wzywa najpierw do relacji ze Sobą – nie do stanowisk kościelnych czy wspólnotowych.
Miejmy głębszą świadomość, że to, co widzimy oczyma ciała to nie wszystko, że jest jeszcze niewidzialna przepiękna rzeczywistość Bożego Królestwa w naszym życiu na tym świecie.
Ten, który wierzy w Jezusa nie może tej wiary zachować tylko dla siebie. Nie da się prywatnie być katolikiem, a w pracy lub w otoczeniu innych ludzi być neutralnym lub też wykonywać swoje czynności zawodowe jakby zapominając o Bożych przykazaniach.
Jezus wziął na siebie mój wyrok śmierci, odbył karę, zapłacił dług i teraz tchnie Ducha Świętego na swoich uczniów i posyła ich do udręczonych, którzy żyją w niewoli.
Godne celebrowanie niedzielnej Eucharystii wymaga przygotowania. Nie wystarczy „wskoczyć” do kościoła i „zaliczyć” mszę, najlepiej żeby była krótka. Trzeba się przygotować, trzeba zrobić „rozgrzewkę”, jak sportowcy przed zawodami.
Tylko Jezus Chrystus jest Panem życia i śmierci i tylko On daje dostęp do prawdziwego życia. W żadnym innym imieniu nie ma zbawienia!
Zwycięska duchowa walka Jezusa z szatanem zaraz na początku misji ukazuje Go jako nowego Mojżesza, który ma przeprowadzić nowy lud Boży z grzechu do wolności dzieci Bożych.