Rzadko współpraca i przyjaźń dwóch osób przynosi tak wspaniałe owoce, jak w przypadku św. Wincentego i jego duchowej córki św. Ludwiki de Marillac.
Choć Matt Talbot umierał samotnie, nikomu nieznany, jego pogrzeb nie przyciągnął tłumów, a nad skromną mogiłą nie padły żadne wielkie słowa, zaledwie kilka miesięcy po śmierci, jego spisana biografia rozeszła się w stu tysiącach egzemplarzy.
Małgorzata niczego nie pragnęła bardziej, niż cierpieć dla Chrystusa i stać się w ten sposób do Niego podobną. Miała ku temu wiele okazji. 14 października przypada jej wspomnienie.
Aniela nie czyniła różnic pomiędzy ludźmi. Dla niej bliźnim był każdy człowiek. Pomagała wszystkim, którzy tego potrzebowali.
Charakterystyczny krzyż w jego silnych dłoniach – powoli zmieniał swoją funkcję. Z każdym rokiem bardziej, był już nie tylko znakiem władzy pasterskiej, ale musiał podtrzymywać jego słabe, wyniszczone chorobą ciało i dawać oparcie drżącym dłoniom.
Od dzieciństwa oswojona z cierpieniem, do końca życia pozostała wierna krzyżowi, dźwigając go z poddaniem się Bożej woli i ofiarując cierpienia w intencji nawrócenia grzeszników.
Urodził się dwieście lat temu, ale tak bardzo wyprzedzał swoje czasy, że jego biografia mogłaby uchodzić za zapis życia i działalności kilku wielkich i charyzmatycznych postaci współczesności.
Podczas snu ujrzał Jezusa, który zszedłszy z krzyża, dotknął ran na jego nodze. Gdy się ocknął od razu zauważył, że noga przestała go boleć, a po ranach nie pozostał nawet najmniejszy ślad.
Kiedy w podarunku otrzymała wielki krzyż, powiedziała: „Jestem szczęśliwsza na łóżku z krzyżem, niż królowa na tronie”.
Historia zaufania Bogu pośród wielu cierpień i upokorzeń.