Mądrość Bożego planu odsłania się człowiekowi nie wtedy, kiedy przejęty jest swoją ważnością i przekonany o swej mądrości, ale wtedy właśnie, kiedy przestaje liczyć na swą mądrość.
Wobec Jezusowego Serca stać mnie „tylko” na modlitwę. Szepczę więc moją prywatną litanię...
Kiedy Bóg wkracza w życie człowieka, ten często zachowuje się nieracjonalnie i zaskakująco. Bywa tak dlatego, że działanie Boga rzadko mieści się w ludzkiej głowie. Boga może „pomieścić” jedynie ludzkie serce.
Serce oznacza moje wnętrze, centrum, w którym dokonuje się wybór między życiem a śmiercią. To miejsce gdzie najbardziej jestem sobą.
To jest walka, która rozgrywa się w mojej głowie. To jest kwestia umysłu i serca. To jest kwestia tego na co się decyduję, kto rządzi w moim życiu – grzech czy Boży Duch?
Jeżeli uczniowie Jezusa stracą miłość do swojego Mistrza, jeżeli będą uczniami tylko „na papierze”, a nie w sercu, to ich wpływ na świat będzie znikomy.
Również moje serce może już przestać się lękać. Jezus przychodzi ze Swoim pokojem także do mnie. Wchodzi mimo drzwi zamkniętych. Pokonuje przeszkody. Staje pośrodku mojego życia. Pokazuje rany, zapewnia o miłości. Spełnia obietnicę.
Klauzula sumienia stała się przedmiotem sporów, które w ostatnim czasie wzmogły się w związku z podpisywaniem przez lekarzy „Deklaracji Wiary”. Spory te w oczywisty sposób wpisują się w zasadnicze debaty moralne na temat takich zjawisk jak aborcja, in vitro czy antykoncepcja.
Czy nie mam przypadkiem gdzieś „na boku” swego świata, który chciałabym zatrzymać, ocalić i zachować dla siebie bardziej niż samego Jezusa Chrystusa?
Teraz, po kilkuletnim wzrastaniu uczniów w cieplarnianych warunkach miłości, Jezus „sadzi” ich jak rośliny do gruntu. Wielu z nich będzie wrażliwych na czynniki zewnętrzne, wielu połamie wiatr, wielu innych uschnie.