Piotr zaproponował Jezusowi rozłożenie namiotów dla Niego, Mojżesza i Eliasza. Jaki sens miał ten pomysł? Wydaje się bardzo niedorzeczny, ale właśnie z tego powodu jest nam bardzo potrzebny.
Życie na ziemi trwa bardzo krótko, a tak się o nie troszczymy, czynimy tyle zabiegów, żeby nam tu było dobrze. Nie możemy jednak zapominać o przygotowaniu do życia, które będzie trwało wiecznie.
Czasem Jego słowa przywołują mnie na właściwe miejsce, gdy mam pokusę wyprzedzania Go, narzucania Mu swojego zdania.
A czego Ty spodziewasz się od Jezusa? Czy widzisz w Nim jedynie uzdrowiciela, który czyni spektakularne cuda? Zobacz, że Jezus może uzdrowić Ciebie także wtedy, gdy jesteś w domu, w szpitalnej sali czy podczas Eucharystii, albo kiedy w ciszy modlisz się przed Najświętszym Sakramentem.
Odpowiadanie złem na zło prowadzi do eskalacji przemocy, a Chrystus pragnie, by sieć zła była przerwana. Dlatego posyła uczniów z łagodnością. A ich największą bronią jest miłość. Uczniowie Jezusa walczą miłością.
Znaki mają to do siebie, że potrzebują wiary. Bez niej wszystko jakoś można wytłumaczyć, podważyć, zakwestionować.
Jezus wzywa nas do autentyczności serca. Pragnie, aby tobą i mną kierowało Prawo miłości, a z serca wypływała realizacja Jego przykazań.
Dzisiejsza Ewangelia bardziej niż o niezwykłym cudzie, który dokonał się na tym pustkowiu, bardziej niż o okolicznościach, liczbach czy o czymkolwiek innym, opowiada i pragnie uczyć kolejne pokolenia uczniów Chrystusa bezinteresownej, współczującej miłości, która jako dar z siebie jest największym cudem.
Każde uzdrowienie, każdy cud dokonany przez Jezusa jest też znakiem ukazującym w sposób widzialny to, co Jezus czyni w rzeczywistości duchowej.
Używając „psiego” żargonu – ja w momentach trudnej prawdy jestem raczej skłonna „ujadać” niż wysłuchać. Raczej „podkulam ogon” i czekam na rozwój wydarzeń, zamiast rozpocząć czas zmian.