Przypowieść z dzisiejszej Ewangelii jest historią każdego z nas. Historią naszych buntów i odejść od Pana Boga i naszych własnych pomysłów na szczęście. Jest to także historia wszystkich ludzi, którzy w zatwardziałości serca są wrogo nastawieni wobec Bożego działania.
Gdy umierał, miał powiedzieć: „Zmęczony jestem, bom się napracował”. Faktycznie trudno wymienić wszystkie sprawy, którym poświęcił swoje życie św. Józef Sebastian Pelczar. W tym roku mija sto lat od jego śmierci.
Mimo strachu i niepewności, wierzę jednak, że w tych najciemniejszych chwilach mojego życia jesteś najbliżej mnie. Wierzę, że nie padam na ziemię samotnie. Ty jesteś zawsze obok. W tych najtrudniejszych chwilach bierzesz mnie w swoje najświętsze dłonie i jako Najwyższy i Wieczny Kapłan oddajesz mnie Ojcu.
O wieloletniej tradycji polskiej służby zdrowia, konieczności obrony ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, a także o trosce o szacunek dla ludzkiej godności jako fundamencie opieki nad pacjentem przypomnieli na Jasnej Górze uczestnicy 100. Pielgrzymki Służby Zdrowia.
W Uroczystość Zesłania Ducha Świętego warto uświadomić sobie, że Duch Święty nie pojawił się w historii zbawienia dopiero wówczas, gdy zstąpił na zebranych w Wieczerniku. Był i jest obecny w historii świata cały czas. Duch Święty jest miłosną Pieczęcią Boga wyrytą w naszym sercu.
13 maja br., w 107. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie, odbyła się Archidiecezjalna Pielgrzymka Osób Chorych i Niepełnosprawnych do Piekar Śląskich.
W dniach 6-10 maja br. w Brennej odbywały się rekolekcje Apostolstwa Chorych. W tych dniach korzystaliśmy z gościnności Archidiecezjalnego Domu Spotkań i Formacji w Brennej. Rekolekcje prowadził ks. Wojciech Bartoszek, uczestniczyło w nich blisko 60 osób.
Rozmowa z dr hab. n. med. Agnieszką Batko-Szwaczką, lekarzem kierującym Oddziałem Geriatrii w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach, kierownikiem Kliniki Geriatrii Wydziału Nauk o Zdrowiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, konsultantką wojewódzką ds. geriatrii.
Od czasu rozmowy z tamtym lekarzem wiem, że za grubą zasłoną choroby, zawsze kryje się człowiek ze swoją historią życia. Owa zasłona utrudnia czasem dostrzeżenie w chorym kogoś pięknego, mądrego, wykształconego, wrażliwego, ale nie znaczy to, że nikogo tam nie ma.
Na koniec, jedyną modlitwą, jaką jeszcze była w stanie „odmawiać”, stało się położenie Krzyża na sercu. Było to niczym odciśnięcie pieczęci miłości na Sercu Boga, całkowite powierzenie się tej miłości.