Niektórym jednak udało się przeżyć. Ale nie jemu. Nie dlatego, że nie miał na to szansy, ale dlatego, że tak chciał. Tylko miłość jest zdolna do takich czynów.
Aż nagle ktoś delikatnie zapukał w aluminiową rurkę mojego parawanu. Przede mną stał siwowłosy drobny staruszek odziany we franciszkański habit. Do piersi z jakąś niezwykłą czułością tulił puszkę wypełnioną białymi hostiami. Ciało Chrystusa!
Tylko kochając potrafimy należycie zadbać o Kościół. Bo tylko miłość otworzy nasze serca i oczy.
Gdybyśmy nie znali jego historii, powiedzielibyśmy, że to materiał na życiowego nieudacznika, całkowite beztalencie, przeciwieństwo wszystkich tych, którzy mają prawo odnieść sukces. A jednak szacuje się, że ten niepozorny człowiek w zabitej dechami dziurze, której mieszkańcy topili swoje życie w alkoholu, zdobył dla Chrystusa co najmniej milion dusz!
Zróbmy wszystko, by znaleźć się „w naczyniu” wybranych i zjednoczonych z Jezusem.
Przykład stosowanych przez św. Franciszka Ksawerego metod ewangelizacyjnych uczy, że w pracy misyjnej trzeba wykorzystać wszystkie swoje zdolności, nie poddając się zniechęceniu, które może zrodzić się wskutek porażek.
Jak to możliwe? To pytanie pojawia się jak mantra w życiu niejednego, ciężko chorego człowieka i w życiu całej jego rodziny, która nieoczekiwanie staje wobec wyzwań, do jakich nie została przygotowana.
Cóż to byłoby za Królestwo bez Króla? Dlatego Bóg zamieszkał pośród nas. Nie zostawił swego królestwa opuszczonym. Przypomina nam o tym mała czerwona lampka w naszych świątyniach.
Joachim i Anna – dwoje starszych ludzi, choć pozostających w cieniu Córki i swojego Wnuka Jezusa – na zawsze wpisało się w świadomość chrześcijan.
Muszę otworzyć moje oczy i uszy, a moje serce, musi zrozumieć, że droga do Ciebie prowadzi przez nawrócenie.