Z długiego rodowodu Jezusa płynie spokój, świadomość korzeni i celu oraz pewność, że mimo niedoskonałości ludzi Bóg zrealizuje Obietnicę.
„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi... Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie”.
Obym potrafiła z tłumu „porządnych ludzi” wyłuskać nielubianego i pogardzanego Zacheusza i okazać mu szacunek oraz zaufanie.
Po sprowadzeniu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych... jeszcze jest miejsce – miejsce dla nas, dla mnie.
„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie”.
To początek drogi – decyzja, aby przyjąć Jezusa do swojego domu, swojego życia, wszystkich swoich spraw. Poznawać Go coraz lepiej, pozwolić Mu się prowadzić, przemieniać – jak Marta.
W Ewangeliach są fragmenty trudne do pojęcia, a nawet budzące sprzeciw, tak jak Ewangelia z ostatniej niedzieli o nieuczciwym rządcy albo ta dzisiejsza. Wierzę, że Słowo Boże jest prawdą, więc czytam, słucham, rozważam Je z nadzieją, że kiedyś zrozumiem…
Jeżeli mam naśladować Jezusa, iść przez życie – jak On – dobrze czyniąc, to dzisiejsza Ewangelia daje mi jasne wskazówki.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega przed rygorystycznym, ale bezdusznym wypełnianiem prawa.
Dziecko wie, a raczej wyczuwa, że samo nie może istnieć, dlatego oczekuje wszystkiego od rodziców, jednocześnie ufając, że otrzyma to, o co prosi.