Wezwaniem do całkowitej zmiany planów życiowych bywa powołanie do kapłaństwa, do zakonu, do konkretnego zawodu, do opieki nad chorym członkiem rodziny, do zaangażowania społecznego i politycznego (jako wyraz troski o wspólne dobro). Tym wezwaniem może być też choroba i niepełnosprawność.
To jest moje i Twoje zadanie adwentowe: wypracować w sobie postawę czuwania.
Obraz drzewa figowego, prowadzi nas do znaku Krzyża, na którym wydawać by się mogło, że śmierć zwyciężyła. Ale przecież z perspektywy Zmartwychwstania drzewo, na którym umarł Jezus, postrzegamy jako Drzewo Życia, bo na nim śmierć została pokonana.
Być może i my sami doświadczamy jakiejś formy prześladowania, gdy świadczymy o Jezusie w swoim domu, miejscu pracy, wśród przyjaciół lub sąsiadów, albo leżąc na szpitalnym łóżku i mając obok siebie osoby wrogo nastawione do Boga i Kościoła.
Przyzwyczajonym do wygód i dobrodziejstw tego świata, nawet do głowy nam nie przychodzi, że Pan Bóg może zesłać na nas karę.
Chrystus przestrzega nas dzisiaj przed fałszywymi prorokami, którzy łatwo mogą nas zwodzić pod pretekstem dobra. Spełnienie tego proroctwa dzieje się na naszych oczach.
Kiedy to wszystko dzieje się na moich oczach, czuję się jak uboga wdowa, która została pozbawiona wszystkiego, co dawało jej pewność i bezpieczeństwo.
Stajemy przed dylematem wyboru, komu chcemy uwierzyć. Od samych głoszonych słów ważniejsza jest wiarygodność tego, kto je głosi. Dla nas chrześcijan autorytet prawdomównego Boga jest niepodważalny, bo On nigdy nas nie okłamał.
Wszystko, co uczyniliśmy i czego nie uczyniliśmy tu i teraz, w Dniu Ostatecznym przemówi za nami lub przeciwko nam.
On prosi o więcej, chce widzieć! W jakimś sensie już ma dobry „wzrok serca”, bo rozpoznał w Jezusie Wybawiciela.