Nie potrzeba Jezu, byś się fatygował pod mój dach. Wystarczy mi, że będziesz po drugiej stronie mojej prośby. Wystarczy, że będziesz, wystarczy, że wiesz…
W oczach ludzi tego świata przestrzeganie Bożych przykazań może być równie głupie i niepotrzebne, co postępowanie Noego, który – posłuszny Bogu – zaczął budować statek w środku bezkresnego, suchego stepu.
Jezu, czy ja potrafię natychmiast odpowiedzieć na Twoje zawołanie?
Jezus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały, mocą swojej miłości, pośród krzyży naszego życia rodzi nowe życie. Dzieje się tak, kiedy wszystko przeżywamy razem z Nim.
Jezus mówi mi wprost: chociażby działy się najstraszniejsze rzeczy, chociażby wszyscy cię opuścili, Ja będę z tobą. Nie pozwolę, by spotkała cię jakakolwiek krzywda. Ja jestem z tobą.
Aby znieść prześladowania, o których mówił Chrystus, potrzebny jest głęboki pokój serca, który rodzi się ze spotkania z Bogiem.
Trochę rozmyślałam o tym „co musi się stać”, co musi przeminąć, choć wydaje mi się piękne i że „mam się nie trwożyć”, bo kochający Bóg ma absolutnie wszystko pod kontrolą.
Ileż pokory potrzeba, aby przyjąć Jezusowe słowa z dzisiejszej Ewangelii!
Jestem już w Bożym Królestwie, jeśli przyjmuję miłość Boga do mnie i wyznaję, że Jezus Chrystus jest moim Jedynym Panem, Odkupicielem, jest moim Królem.
Tu, na ziemi, jesteśmy niczym więcej, jak tylko przechodniami, gośćmi, tułaczami. Naszą jedną - prawdziwą i wieczną Ojczyzną jest Niebo.