Zastanówmy się, ile razy z naszych ust wydobywają się słowa nienawiści i krytyki pod adresem drugiej osoby a także Kościoła. Jak często jesteśmy uczestnikami różnego rodzaju konfliktów, których nie można zażegnać...
Postać Jana Chrzciciela przynosi nam dzisiaj otuchę i nadzieję. Przekonuje nas, że nie musimy wiedzieć wszystkiego. Nie wszystko musi nam się udawać.
Chrystus zaprasza wszystkich zmęczonych i znużonych do siebie, bo wie, że prawdziwa siła człowieka nie zależy od mięśni i odporności psychicznej, ale od zjednoczenia z Nim.
Tyle różnych wspomnień a we mnie ciągle ogromna nadzieja, że Troskliwy Pasterz będzie szukał każdej zabłąkanej owcy.
Jezus uzdrawia ciało chorego po to, by wykazać niedowiarkom na coś znacznie ważniejszego: odpuszczenie grzechów!
Maryja pokazuje, że to, co najistotniejsze i zasadnicze w życiu, winno rozgrywać się i dokonywać zawsze w głębi człowieka. Właśnie tam – we wnętrzu duszy – człowiek spotyka Boga i wchodzi z Nim w relację miłości.
Cudem, jaki dokonał się w tym spotkaniu dzięki Jezusowi, były narodziny wiary. To cud wiary uzdrowił ich ze ślepoty.
Jak konstruować dom, któremu na imię życie, aby przypominał biblijny gmach? Jakich materiałów i metod użyć, aby nie naruszyły go żadne niebezpieczeństwa i żywioły tego świata?
Niekiedy myślimy, że Bóg gniewa się na nas za złe wybory – za grzechy, błędy i upadki. Tak naprawdę jest Mu nas wtedy niesamowicie żal.
„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi... Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie”.