Przykład nie zawsze „idzie z góry”. Czasem warto pochylić się nad dzieckiem, niziutko, niemal do samej ziemi, by nauczyć się czegoś bardzo ważnego.
„Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną”.
Jeśli czytając to Słowo, nawet na chwilę moje serce nie wzdrygnęło się, a sumienie nie odezwało, to oznacza – ni mniej, ni więcej – że nie jest ze mną dobrze.
Wspólnota jest ogromną siłą Kościoła. Dodaje otuchy tym, którzy przeżywają samotność, a przede wszystkim gwarantuje modlitwę i wstawiennictwo za wszystkich wiernych.
Pycha, która nie przyzna się do niewiedzy, która nie pyta, lecz udaje, że zna odpowiedź, może wyrządzić wiele zła.
Zły wykorzysta każdą okazję, także moją chorobę i cielesną słabość.
Czy jestem uczniem Chrystusa?
Jakie przemiany dokonują się w moim sercu? Co tam się dzieje?
Jezus zadaje dzisiaj nam bardzo proste pytanie. Kim jest dla każdego z nas?
Za każdym razem, gdy Jezus mówi „muszę”, albo „trzeba, abym”, wskazuje na wolę swojego Ojca.