"Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego".
Potrzebujemy drugiego człowieka, ale też trzeba pamiętać, że jesteśmy za niego odpowiedzialni.
Czy mam dzisiejszą Ewangelię odczytywać jako wezwanie do schodzenia złu z drogi? Czy ciągle mam udawać, że nic się nie dzieje? Czy mam być ślepy na krzywdę i niesprawiedliwość? Nie, ale czasem rezygnacja z konkretnego zła może stać się początkiem wielkiego dobra.
Boimy się śmierci. Nawet jeśli jesteśmy pogodzeni Bogiem, to jednak napełnia nas niepewnością. Lęk jest tym większy, o ile bardziej pokładamy nadzieję w tym, co mamy na ziemi.
Jeżeli mam naśladować Jezusa, iść przez życie – jak On – dobrze czyniąc, to dzisiejsza Ewangelia daje mi jasne wskazówki.
Nie ma większego przykazania od miłości!
Jak czytam Pismo Święte? Może tak, jak bym nie czytał?
Ucieszyć się obecnością Jezusa tu i teraz.
Jezus obdarowuje z niezmierną hojnością, a równocześnie oczekuje od Szymona, by ponad darami w postaci ryb i zarobku zobaczył w Nim samym Dar, dla którego warto zostawić to, co się dotąd posiadało.