Czy w pewnym sensie nie przypominamy tych ewangelicznych przeciwników Chrystusa? Czy i my nie próbujemy "zgładzić" Jezusa w naszym codziennym życiu, byle tylko nic się w nim nie zmieniło?
Po co zmieniać swoje życie? Czy to ma sens?
Co jeszcze musiałby uczynić Jezus, aby ten „lud o twardym karku” w końcu zrozumiał i uwierzył? Czy owi przewrotni słuchacze daliby się przekonać, gdyby Jezus zrobił coś, co – mówiąc współczesnym językiem – rzuciłoby ich na kolana?
W epoce konsumpcjonizmu wszystko chcemy dobierać do własnych potrzeb. Prawdziwa wiara to jednak nie zbiór wygodnych przepisów.
„Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia”
Co rozświetla moje ciemności?
Boża pedagogia Miłosierdzia
W zachwycie, w trudzie, w samotności czy odchodzę, czy jestem z Jezusem?
Jezus nie jest kimś obcym, dlaczego więc Jego słowa rodzą w nas lęk?
Gdyby właściwie rozumiano nauczanie o ciele chrześcijaństwa, mogłoby ono stać się najbardziej pożądaną religią współczesnego świata.