Polała się krew męczennika za wiarę i prawdę, krew, która stała się zasiewem. Możemy dziś zadawać sobie pytanie: „czy było warto”?
Jezus przybywa do swoich – do tych, którzy „dobrze Go znają”. Dobrze wiedzą, czyim jest synem, po imieniu znają członków Jego rodziny. W Jego rodzinie brakuje jakieś wyjątkowości – ot, zwyczajni ludzie. Skąd więc ta inność u ich Syna?
Każdy, kto jest blisko Boga, pozostaje człowiekiem radosnym i wesołym. W gonitwie za codziennymi sprawami to właśnie Bóg jest szansą na odkrycie powodu do radości!
Nie musimy wszystkiego rozumieć, ale nie bójmy się pytać.
Kolejny raz otrzymałem trudną lekcję od Jezusa!
Wznieść do Boga Ojca tak ręce jak i serce w ufnej, śmiałej modlitwie
Panie Jezu, budując Twoje Królestwo, niech sieję tylko dobre ziarno. Dodaj mi sił!
Można być naocznym świadkiem a nie chcieć widzieć i można słyszeć na własne uszy, a nie chcieć zrozumieć. Można tak postępować w każdej chwili naszego życia. Widzieć zło koło nas i udawać, że go nie ma, słyszeć krzywdę kogoś obok i udawać, że to coś innego.
Być blisko Jezusa – to być przy Nim, a to znaczy: dzielić Jego życie. Być z Nim w opuszczeniu, w nocy, w osamotnieniu, w krzyżu, w agonii, straszliwym bólu duchowym, psychicznym, fizycznym, w śmierci, i dopiero po tym wszystkim – w chwale.