Litość, jaką Jezus okazuje jest innego rodzaju. To litość pasterza, który dobrze wie, jak zaradzić nieszczęściu, jakie może spotkać, lub już spotkało tę czy inną z owiec. To litość, która nie poprzestaje na współczuciu, ale próbuje podać dłoń, podnieść, przywrócić godność, uleczyć, zaradzić ludzkiej biedzie, odmienić los
Jezus zaprasza mnie na spotkanie z Jego dotykiem. Chce dotykać tych miejsc we mnie, które nie widzą, nie czują, są sparaliżowane. Pyta mnie, czego naprawdę chcę. Nie pyta czego chce mój brat, przyjaciel, przełożony albo sąsiad. Pyta, czego ja chcę i czy wierzę…
Słuchanie słów Jezusa połączone z ich wypełnianiem jawi się jako tworzenie czegoś trwałego i niezniszczalnego.
Dobrym postanowieniem na początek adwentu, aby zacząć się w tym okresie nawracać tak na poważnie, mogłoby być codzienne dziękczynienie Bogu i bliźniemu za to, co otrzymujemy.
Czy jestem świadomy tego jak wiele Bóg daje mi zobaczyć? Czasem zapominam, że zostałem dopuszczony do tajemnicy Zmartwychwstania, że w codziennej Eucharystii jestem świadkiem cudu przemiany wina i chleba w ciało i krew Jezusa Chrystusa.
Setnikowi wystarczyło tylko Słowo Chrystusa i wiara, że może ono uzdrawiać
«Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego»
Współczesny człowiek bardzo często stawia na doznania, dobrą zabawę, pozytywne samopoczucie. To co dawniej było dodatkiem do życia opartego na istotnych wartościach, dzisiaj staje się jego sensem, a to co naprawdę cenne odchodzi w dal… Pewnie dlatego, że kosztuje sporo wysiłku i wymaga dużo cierpliwości. Podobny schemat zaczyna być zauważalny także w przezywaniu religijności.
Im lepiej poznamy Jezusa, naszego Pana, tym mniejsze jest ryzyko, że pójdziemy za kimś, kto tylko podaje się za Niego!
Trzeba oddać Chrystusowi wszystkie sfery życia, każde "dwa pieniążki" swojego istnienia. Tylko wtedy mogę powiedzieć, że jest moim Królem i Panem