Chrystus jest wśród nas zawsze obecny w tych «braciach najmniejszych». Baczmy więc, abyśmy kiedyś zajęli miejsce po stronie Chrystusowych «owiec», po stronie błogosławionych, a nie przeklętych.
„Duch wyprowadził Jezusa na pustynię”. Bracie i siostro nazwij swą „pustynię”. A potem zaufaj Panu, On pisze prosto na krzywych liniach naszego życia.
Czy goście Lewiego rozpoznali w Jezusie Lekarza swoich dusz? A my? Czy rozpoznajemy Go w twarzy kapłana po drugiej stronie kratek konfesjonału? Tylko Jego przebaczająca miłość może nas odpowiednio przygotować na ucztę nawróconych.
Uczeń Jezusa dzieli z Nim życie i naśladuje Go we wszystkim. Musi także stawić czoła tym samym pokusom, przez które zwycięsko przeszedł Jezus na pustyni u progu swojej misji i u jej finału – na krzyżu.
Nie na pokaz, nie dla poklasku. Post ma być naszym osobistym przeżyciem dzielonym z Bogiem.
Przed jakim kwasem ostrzega Jezus? Przed kwasem, któremu na imię złość i przewrotność. Przeciwieństwem tego kwasu jest On sam i jedność z Nim. Na szczęście oprócz złego kwasu jest także dobry kwas, z którego będzie dobry chleb.
Bóg objawia nam się każdego dnia na kartach Ewangelii, w Eucharystycznym Chlebie, poprzez dzieło stworzenia i w codziennych wydarzeniach naszego życia. Trzeba tylko czynić użytek ze swoich oczu i uszu, trzeba otworzyć serce na Boże natchnienia i na Jego miłość.
Jak niewyobrażalna musiała być radość oczyszczonego – nie bójmy się tego powiedzieć -„nowego człowieka. Czyż za każdym razem, gdy Jezus dotyka nas swą łaską, nie czujemy w sercu pokoju i radości wynikających z tego Bożego dotknięcia?
Szukający Boga nie dadzą się nabrać obrazom z „krzywych luster”, jakimi stajemy się wówczas, gdy jesteśmy „letni” zamiast „płonąć”, gdy nie ma w nas ewangelicznego zapału, który charakteryzował zarówno apostołów jak i owych 72 uczniów wyprawionych na żniwo „jak owce między wilki”.
Zło nie pochodzi gdzieś z zewnątrz. To smutne, ale to nasze serca mogą być jego źródłem.