Błogosławieni zatem połamani życiem, zmęczeni i wypaleni. Bo w nich powstanie Chrystus.
Dzięki tej niezwykłej relacji z Ojcem, nic nie jest w stanie złamać zamiarów Jezusa. Niepowodzenia i odrzucenie nie odbierają Mu radości z wysławiania swojego Ojca. Tylko w Ojcu ma swoje oparcie, źródło i cel działania. Zna swoją godność jako umiłowanego Syna, któremu zostało dane całe dziedzictwo.
Każdy chrześcijanin jest w pewien, Chrystusowy sposób, „inny".
„Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął ich rozsyłać po dwóch”.
Nie można otrzymać już wyższej rekompensaty! A przecież Jezus swoją obietnicą obejmuje nie tylko Piotra, nie tylko pozostałych Apostołów i uczniów. Podkreśla, że KAŻDY, kto dla Niego coś poświęci, otrzyma STOKROĆ więcej.
Kto naprawdę idzie za Jezusem i chce mieć udział w Jego misji zbawiania człowieka, niech nie spodziewa się drogi łatwej, miłej i komfortowej.
Jezus wzywa, by człowiek w powierzonej mu misji głoszenia całkowicie zdał się na Niego. Człowiek na tej drodze nie potrzebuje niczego oprócz Boga. Nie potrzebuje żadnych zabezpieczeń ludzkich, ponieważ Bóg jest wszystkim.
Jezus nie popełnia błędów. On zawsze wybiera dobrze. W takim razie jak to możliwe, że wśród Apostołów „zaplątał się” zdrajca Judasz, niewierzący Tomasz i tchórz Piotr? Czy w całej Galilei i Judei nie było kogoś lepszego?
Jezus ma moc uzdrowić słowa puste, kalekie, ułomne i martwe. Pozwala błogosławić, a nie złorzeczyć. Budować, a nie niszczyć. Jezus wypędza demony obojętności i przywraca pokój. Jezus Swoim słowem uzdrawia słowa ludzkie.
Jak daleko mi do wiary w to, że Jezus może odmienić całe moje życie? Z pewnością dużo dalej niż bohaterom dzisiejszej Ewangelii.