Bóg uczynił dla nas wszystko po to, byśmy przestali być „ślepi” i „głusi
Pośród wielu powołań w Kościele jest i takie, które ukazuje nam aspekt Jezusowego ubóstwa. Powołanie to, tak jak każde inne w życiu chrześcijanina, jest wezwaniem do naśladowania ubogiego Mistrza z Nazaretu.
Najważniejsza powinna być dla nas „rodzinna” więź, osobowa relacja z naszym Bogiem i Stwórcą.
Prawdziwymi uczniami Jezusa są ci, którzy zawierzyli prawdzie i konsekwentnie za nią idą. Oni prawdziwie otwierają się na Jezusa, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem”.
„Nie mam czasu”, „Mam ważniejsze sprawy na głowie”, „Niech pomogą powołane do tego instytucje” – to tylko współczesne echo postawy, którą Jezus opisał krótko: „zobaczył i minął”.
Jezus Chrystus - «Bóg z nami», przychodząc na ten świat nie wybrał innej rzeczywistości ludzkiej, jak tylko Rodzinę. I dziś Jezus może czuć się dobrze, jak u siebie, w tych ogniskach rodzinnych, w których On jest Gospodarzem.
„Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”.
My, dorośli, przywykliśmy traktować Aniołów z lekkim przymrużeniem oka i lekceważeniem; jako słodki, sympatyczny, ale niezbyt poważny relikt z dzieciństwa. A tymczasem One są – naprawdę są!
Jezusowe definicje często odbiegają od tych, do których przywykliśmy i którymi rządzi się świat, jaki znamy. Dla Boga bowiem najmniejszy jest największym, a ostatni pierwszym.
„Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.