„Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta”.
Niesienie chorego przez kilka bliskich mu osób stanowi wyraz wspólnoty ludzkiej, opartej na wzajemnej pomocy, ofiarności, otwartości na potrzeby drugiej osoby. Taka postawa buduje środowisko, w którym Bóg chce objawiać swoją chwałę.
Jezus jest obecny cały czas i jest to obecność realna! To brak wiary może sugerować, że Jezusa nie ma, że zapomniał o człowieku.
„Nie bój się, tylko wierz”- rzekł Jezus do wątpiącego Jaira. Być może właśnie w tym momencie jego serce doznaje wewnętrznego uzdrowienia. Serce Jaira staje się pełne ufności wbrew wszelkiej nadziei. Cud wskrzeszenia jego córki nastąpił.
Grzech jest prawdziwym trądem, który niszczy relacje. Gdy poddajemy Jezusowi chore miejsca naszego serca, On „skalpelem Słowa” wycina je, a następnie „balsamem miłości” zalewa ranę.
Nie bądź jak „świnia” wobec pereł duchowych w drugim człowieku, bądź delikatny i uważny nawet jeśli ta perła będzie w czyimś sercu może jedyną, przykryta błotem nieznośnych wad. Nie podepcz choćby tej jednej perły…
Czy potrafimy z równą surowością ocenić własne wady, przywary i słabostki? Czy potrafimy je nazwać po imieniu? Czy umiemy z równą walecznością podchodzić do własnych grzechów, jak do czasem dużo mniejszych wad naszych bliskich?
Niechaj naszym „kołem ratunkowym” będzie ufność, że tak Jak Jezus jesteśmy w miłujących rękach Ojca. Nikt ani nic nie może nas z nich wyrwać!
„Szukaj skarbu” nie oznacza: bierz byle co, kiedy ci się nawinie. Ten, który szuka skarbu czyni to wytrwale i nie zatrzymuje się na byle czym.
Jezus uczy nas modlitwy dziecka Bożego, modlitwy synowskiej. Kto modli się tą modlitwą, niejako staje na miejscu Jezusa.