Większości z nas, ludziom przyzwyczajonym do swej cichej stabilizacji, wydaje się nieprawdopodobne, że tych Czterech mogło ot tak, z minuty na minutę, „natychmiast” – jak pisze Ewangelista św. Marek – porzucić wszystko dla Boga.
„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”
Jak bardzo i my pragnęlibyśmy takiego świata: bez chorób i cierpienia, świata, w którym każdy człowiek byłby wolny i szanowany, i każdy mógłby otrzymać to, czego mu najbardziej trzeba.
Słowo Boże dotrze do każdego człowieka, bo Jezus jest światłością dla wszystkich ludzi, a w szczególności dla tych, pozostających w ciemnościach grzechu.
Według wschodnich wierzeń pojawienie się gwiazdy towarzyszyło narodzinom wybitnych ludzi.
Pozwól Jezusowi działać w Twym życiu, a On pokaże Ci, jak bardzo Bóg Ojciec Cię miłuje.
Tam, nad Jordanem, wydarzyło się coś bardzo doniosłego. Posługując się Janem Chrzcicielem, Janem – „Głosem wołającego na pustyni”, Bóg objawił światu naturę Mesjasza.
Nie wszystko jeszcze pojmowała… Musiała zaufać. Werset mówiący, że „Maryja chowała wszystkie te słowa i zastanawiała się nad nimi w swoim sercu” doskonale opisuje tę drogę Świętej Bożej Rodzicielki – drogę zawierzenia Bogu.
„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Dochodzimy do centralnego wersetu Prologu – uroczystej proklamacji wcielenia Słowa. Słowo stało się prawdziwym, konkretnym człowiekiem, całkowicie solidarnym z nami. Stało się człowiekiem realnym i konkretnym, któremu na imię Jezus!
Szczęśliwy, kto doświadczył, jak wielką łaską jest móc wzrastać w rodzinie, w której Bóg nie jest gościem, takim od święta, ale rzeczywistością w której można zobaczyć, a nawet dotknąć Żywego Boga.