Jakim ja jestem uczniem Jezusa? Czy chcę Go poznawać i przebywać z Nim? Czy jest we mnie zachwyt, który sprawia, że opowiadam innym o Jezusie i dzielę się świadectwem życia z Nim? Czy przyprowadzam innych do Jezusa jak Andrzej przyprowadził Piotra?
My, budujący Kościół, świeccy i duchowni, mamy brać przykład z Jana. Jesteśmy wyjątkowi i wielcy tylko w odniesieniu do Jezusa. To Jemu mamy prostować drogi do ludzkich serc, na Niego wskazywać jako na jedyne źródło zbawienia,
Jezu, daj nam łaskę głoszenia tego, co nam zostało objawione o Twoim Wcieleniu w nasze życie!
Ciemność nie ma dość mocy by pokonać Boże światło w nas, chyba że sami na to pozwolimy.
Święta Rodzina uczy nas dzisiaj przede wszystkim pokonywania wszelkich trudności życia codziennego z zaufaniem, że Jezus jest blisko, towarzyszy nam w drodze.
Prośmy pokornie o taką łaskę wiary. Za przykładem Symeona, dzięki Bożemu natchnieniu, idźmy do kościoła – jeśli to niemożliwe, będąc w domu – podejmijmy modlitwę, weźmy duchowo w swoje ramiona Dzieciątko Jezus i błogosławmy Boga.
Spójrz dziś w swoje serce i zastanów się, co w nim się znajduje. Czy ufasz Bogu na tyle, by pójść w nieznane? Czy wierzysz, że On ocali Twoje życie i przeprowadzi Cię bezpiecznie przez każdą sytuację, nawet najbardziej dramatyczną?
Jezus Chrystus na to się narodził, aby być z nami w niewielkim skrawku antycznego czasu i na zawsze w namiocie pod wieczną lampką tabernakulum, a w konsekwencji, byśmy zamieszkali z Nim na zawsze w odwiecznym domu Ojca.
Jezus chce, aby Jego uczniowie żyli w świecie takim, jaki jest rzeczywiście, aby żyli świadomie.
Ten piękny czas świętowania pokory i uniżenia samego Boga, który przychodzi, niech pomoże nam stawać się dziećmi Boga samego, pokornymi, pełnymi zaufania w Jego prowadzenie.