Chciałabym, aby moja wiara była przynajmniej mikroskopijna. Według słów Jezusa, właśnie taka wystarczy, by dokonywać wielkich dzieł.
„Biada tobie Korozain! Biada tobie Betsaido!”.
Jezus podczas spotkania z Natanaelem odkrywa wnętrze jego serca, co pozwala Natanaelowi rozpoznać w Jezusie prawdziwego Mesjasza, nieśmiertelnego Syna Boga i króla Izraela.
Jezus zaprasza nas do tego, byśmy na wszystko patrzyli w perspektywie wieczności. Wtedy będziemy mogli przeżywać to, co trudne i bolesne ze świadomością, że nie jesteśmy sami, bo jest z nami Jezus.
Nie tylko tych, którzy szli przed Jezusem ale i tych którzy szli po Nim i nadal kroczą, nie przyjęli.
Przyjęcie w imię Jezusa prowadzi do wolności i prostoty. Daje też przekonanie, że tak jak dziecko, nie wszystko muszę rozumieć, ale zawsze mogę polegać na Tym, który mnie posłał i prowadzi.
Ta przypowieść „krzyczy” o obranie kursu na Wieczność. Daje wskazówkę, że trzeba słuchać „Mojżesza i Proroków”. To oznacza, że należy przyjąć postawę pokory i pozwolić się pouczać największemu z proroków i nowemu Mojżeszowi, którym jest Jezus Chrystus, Jedyny Zbawiciel.
Czasem lepiej nie wiedzieć, lepiej żyć własnymi złudzeniami, mrzonkami. Cieplutko, przytulnie, bezpiecznie. Lepiej nic nie rozumieć lub udawać, że się nie rozumie. No i nie pytać… Bo odpowiedź może zaboleć, bo jest wymagająca… No a kto lubi mieć kubeł zimnej wody na własnej głowie?
Może nie rozumiem cierpienia mojego i moich bliskich, może mój krzyż jest dla mnie za ciężki i tak trudno jest mi powiedzieć: „Jezu, Ty jesteś moim Panem i Zbawicielem, Mesjaszem”.
Bóg dawał mu piękne pragnienia, które targały Jego sercem. A jednak kiedy doszło do okazji spotkania z Jezusem, On sam wzgardził Nim tylko.