Tę samą moc, którą miał Jezus podczas swojego ziemskiego życia, będą także posiadać wszyscy wierzący w Niego. Również osoby chore, które przylgną w swoim cierpieniu do Jezusa, otrzymają Jego moc do przezwyciężenia trudności i mężnego wyznawania wiary.
Kiedy dzieje się coś dobrego zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie podoba i kto próbuje „podcinać skrzydła”. W takich sytuacjach trzeba patrzeć na Jezusa i robić swoje.
Jezus ciągle widzi we mnie dobro, choć ja mogę w Niego zwątpić, tak jak Natanael. On mimo wszystko spogląda w moje oczy i kierując wzrok na zwierciadło mojego serca, na nowo daje wiarę w siebie, mówiąc o mnie: „Oto ten, w którym nie ma podstępu”.
W Ewangelii Jana bardzo ważne jest osobiste przekonanie się o prawdziwości słów Jezusa, owe „zobaczenie”. Według Jana bowiem ten, kto zobaczył, ten też uwierzył.
Paraliż unieruchomił ją w łóżku na blisko 40 lat. Wymagała stałej opieki i pielęgnacji. Po ludzku sądząc – całkowicie nieużyteczna, stała się narzędziem Boga w misji przyprowadzania do Niego grzeszników.
W kieszeni zawsze miał lizaki lub cukierki, chętnie rozdawał też różańce. Był znany ze swojego temperamentu, ale przede wszystkim z ogromnej życzliwości wobec ludzi.
Święto ofiarowania Pańskiego uczy każdego z nas, że Bogu można ofiarować wszystko, także to, co najtrudniejsze i najbardziej bolesne w naszym życiu. Bóg patrzy z miłością na każdy nasz dar, na każdą ofiarę, tak jak patrzył na umiłowanego Syna w świątyni.
Jej uwielbienie to nie tylko wyśpiewany Bogu hymn Magnificat. Ona wielbiła Boga całym swoim życiem, każdą swoją postawą.
Najpierw narzekali na Jana Chrzciciela, potem na Jezusa. Żaden z nich, nie był w stanie sprostać ich wymaganiom, żaden nie był urzeczywistnieniem ich wyobrażeń o proroku czy Mesjaszu.
To, czego doświadczamy tutaj, jest pustynią w porównaniu z oazą życia, jaką przygotowuje nam Pan.