Znajomość Prawa nie może zastąpić miłości w sercu, która przenika myśli, słowa i czyny człowieka, miłości, która daje mu życie.
Kto nie pozna Boga, będzie miał problem z własną tożsamością. Tylko w Twarzy Boga człowiek jest w stanie rozpoznać siebie samego, odkryć swoją wartość i powołanie.
Patrząc na krzyż, powraca pytanie o motywacje Jezusa, dla których wziął na Siebie nie swój krzyż… Jeśli pytasz o Jezusową motywację wzięcia krzyża, to jesteśmy nią ty i ja. On zajął nasze miejsce.
Proszę dzisiaj Jezusa, by dał mi łaskę dostrzegania mojej ślepoty, głuchoty i bezradności. Proszę Jezusa, by przekonał mnie, że tylko On naprawdę otwiera to, co zamknięte, wlewając światło w miejsca panowania ciemności.
Podążam nieśmiało za Trzema Mędrcami, by razem z nimi podnieść do swego policzka Królewskie Dziecko. By w Jego twarzy rozpoznać miłujące oblicze Króla królów i Pana panów.
Odpowiadanie złem na zło prowadzi do eskalacji przemocy, a Chrystus pragnie, by sieć zła była przerwana. Dlatego posyła uczniów z łagodnością. A ich największą bronią jest miłość. Uczniowie Jezusa walczą miłością.
Tę samą moc, którą miał Jezus podczas swojego ziemskiego życia, będą także posiadać wszyscy wierzący w Niego.
Kiedy dzieje się coś dobrego zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie podoba i kto próbuje „podcinać skrzydła”. W takich sytuacjach trzeba patrzeć na Jezusa i robić swoje.
Jezus ciągle widzi we mnie dobro, choć ja mogę w Niego zwątpić, tak jak Natanael. On mimo wszystko spogląda w moje oczy i kierując wzrok na zwierciadło mojego serca, na nowo daje wiarę w siebie, mówiąc o mnie: „Oto ten, w którym nie ma podstępu”.
W Ewangelii Jana bardzo ważne jest osobiste przekonanie się o prawdziwości słów Jezusa, owe „zobaczenie”. Według Jana bowiem ten, kto zobaczył, ten też uwierzył.