Chrystus pozostawił nam samego Siebie jako Pokarm na drogę do świętości. Zrobił to w bardzo prostym znaku – w chlebie.
Dla Nikodema słowa Jezusa były kompletnie niezrozumiałe. Dzisiaj odczytujemy je jako apel o zmianę wartości jakimi żyje człowiek – zwrócenie się ku Bogu.
Bóg nie bał się powierzyć nam samego Siebie – także pod postacią eucharystycznego chleba. Czasem to my chcielibyśmy być świętsi niż On, ale przecież On nie boi się być blisko nas.
Nawet żydowska elita – wykształcona, oczytana w Piśmie świętym – nie potrafiła odkryć w Jezusie kogoś wyjątkowego, tym bardziej współczesny świat może mieć z tym trudności.
Jan Paweł II powiedział kiedyś, że wiek XXI będzie czasem ogromnej samotności człowieka. Na naszych oczach spełnia się ten scenariusz.
Wybaczenie jest prawdopodobnie najtrudniejszą postawą wobec tych, którzy nam coś zawinili. Nie możemy jednak wmówić sobie, że jest nierealne.
Dzisiaj potrzeba modlitwy za kapłanów i o tę modlitwę bardzo prosimy. Nie o to, żeby było nam lepiej, albo żeby nic się nam nie stało w naszej posłudze, ale o to, żebyśmy potrafili być sługami.
Często zastanawiamy się jakiej modlitwy Bóg oczekuje od nas. Ale w tej formie pobożności chodzi przede wszystkim o odkrycie, że On jest z nami.
Pamięć o otrzymanym dobru jest nam potrzebna, abyśmy mieli się czym pokrzepić w chwilach kryzysu.
Tak łatwo oceniamy innych, a przecież sami często mamy pustkę w sobie. Odkrywanie swojej słabości powinno prowadzić do miłosierdzia – dla nas i dla innych.