Post podejmowany z miłości do Jezusa, pozwoli nam na dobre przygotowanie się do świąt Zmartwychwstania.
U progu Wielkiego Postu stoimy przed podstawowym wyborem: wyborem między życiem a śmiercią. Jeśli zdecydujemy się na drogę życia, to jest to droga miłości Boga, wypełniania Jego przykazań, droga podążania za Jezusem, także w Jego niesieniu krzyża, a ostatecznie droga całkowitego zawierzenie się Jemu.
Jezus mówi, by uczynki miłosierdzia pełnić w ukryciu, nie afiszując się nimi, nie trąbiąc o nich przed światem, ale ukazując je bezpośrednio Bogu, w osobistej modlitwie.
Pamięć o otrzymanym dobru jest nam potrzebna, abyśmy mieli się czym pokrzepić w chwilach kryzysu.
Prosimy: uzdrów, wybaw, daj! Nie zapominajmy jednak o zdaniu, które powinno kończyć każdą prośbę: „bądź wola Twoja”. Może wtedy łatwiej dostrzeżemy codzienne cuda
Klękając u kratek konfesjonału, każdy z nas przypomina trędowatego, i jak on, jest człowiekiem, który nie chce zgodzić się na życie z dala od Boga.
Bóg dał nam wszystkim zdrowe pragnienie dawania i przyjmowania miłości – także przez dotyk i fizyczną bliskość. Tłumienie tego pragnienia sprawia cierpienie nam samym, ale także tym, którym moglibyśmy przyjść z pomocą.
Wiara to nie tylko zakurzona deklaracja, ale coś więcej. Żywą wiarę pokazują fakty.
Jezu, Ty bądź Panem mojego serca. Niech ono zawsze należy do Ciebie.
Tak łatwo oceniamy innych, a przecież sami często mamy pustkę w sobie. Odkrywanie swojej słabości powinno prowadzić do miłosierdzia – dla nas i dla innych.