„Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.”
Czy chcę słuchać Jezusa, mówiącego jaka jest Jego ekonomia i Jego królestwa?
Jak nadążyć za przyjęciem treści, jak znaleźć ciszę dojrzewania ziarna Bożego, które jest zasiane dzisiaj dla nas osobiście?
Czy w dzisiejszym świecie, w którym tyle mówi się o wolności, możemy i powinniśmy być posłuszni? Czy to słowo ma jeszcze dla nas jakieś znaczenie?
Łatwiej nam zobaczyć w bliźnim grzech publiczny niż w sobie grzech zakamuflowany. Jeśli tak się rzeczywiście dzieje, to znaczy, że stan naszego wnętrza jest bardzo groźny.
Nie odrzucajmy mądrości naszych babć i dziadków. Nieraz ich ludzka mądrość ma znamiona mądrości Bożej. I prośmy Boga o ducha umiłowania prawdy dla każdego z nas.
Każdy wierzący wie i ufa, że Chrystus przyszedł na świat, aby nas zbawić. Jednak prorok Symeon mówi, że pojawił się także na upadek wielu. Zaskakujące to słowa.
Osoby chore na wzór Pana Jezusa mogą uczestniczyć w dziele zbawienia. Gdy ofiarują swoje cierpienie w wielu intencjach, ratują świat.
Przebaczenie – zwłaszcza to, które nieraz wydaje nam się nieco „na wyrost”, bo udzielane nie „siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” – w ostatecznym rozrachunku rodzi miłość.
Dobre owoce pochodzą z dobrego drzewa, a owoce cierpkie ze złego. Wydawać by się mogło, że jest to rzecz oczywista. Nie o drzewa jednak Panu Jezusowi chodziło w tej przypowieści, lecz – co sam wyjaśnił – o ludzkie serca.