Chrześcijanie, a zwłaszcza ci, którzy im przewodzą, powinni uczyć się, że ich prawdziwa wielkość polega na służbie i na niewynoszeniu się. Tylko to jest drogą do ostatecznego wyniesienia.
Dzisiejsza Ewangelia wydaje się prosta i jednoznaczna. Czy można coś jeszcze dodać do tego, że należy kochać Boga i bliźniego?
Członkowie Apostolstwa mogą przyjmować Komunię, wynagradzając Panu Jezusowi za grzechy obojętności religijnej, w tym grzechy zaniedbywania Mszy świętej niedzielnej.
Warto zwrócić uwagę na to, że tylko z robotnikami najętymi na początku dnia gospodarz umawia się na konkretną kwotę. Ci, którzy dochodzą później, wiedzą tylko tyle, że dostaną to, co słuszne, i w zaufaniu idą za tą obietnicą.
Nikt nie może zbawić się o własnych siłach, choćby posiadał nawet największe bogactwa, wpływy i znajomości. Przed Bogiem nie liczą się więc układy i dobra pozycja. Bóg patrzy na serce – na to czy jest ono przywiązane do Niego, czy może raczej do świata.
Młodzieniec z dzisiejszej Ewangelii to taki „porządny człowiek”. Nikogo nie zabił, nie kradnie, nie cudzołoży, czci rodziców, nie zeznaje fałszywie – po prostu ideał! A jednak czegoś BRAK.
Bóg nigdy nie opuszcza człowieka. Niekiedy tylko próbuje naszą wiarę, czasem chce nauczyć nas większego zaufania w Jego wszechmoc lub po prostu skłonić do większej świętości i miłości.
Niewiasta obleczona w słońce, rodząca Zbawiciela, przybliża nam nadzieję królowania z Bogiem w Wieczności.
Wspaniały przykład naśladowania Chrystusa znajdujemy w osobie św. Maksymiliana Marii Kolbego prezbitera i męczennika, którego wspomnienie przypada na dzień dzisiejszy.
Przebaczenia nie można zrozumieć, jeśli samemu się go nie doświadczyło. Jest ono procesem i owocem działania Ducha Świętego.