Równolegle do ogromu cierpienia i bezradności, które niesie za sobą covid-19, rozwija się dobro.
Boże, naucz nas wielbić Ciebie, wysławiać, wychwalać, jak to potrafią święci i ci szczęśliwi, którzy Cię rozpoznali.
Gdy będziesz znajdować w sobie cnotę męstwa – przeciwstawienia się temu, co złe – w oczywisty sposób poprowadzi cię to do cierpienia i samotności.
Nie ma innej drogi do zbawienia i życia wiecznego, jak tylko droga zachowywania nauki Jezusa, droga mozolnego wprowadzania jej w prozę życia codziennego.
Powoływanie się na tożsamość kogoś wielkiego to zbyt mało, potrzebne jest też osobiste świadectwo życia.
Patrzę na krzyż. Od niedzieli jest zasłonięty fioletowym suknem postnym. Szukam znaczenia tego symbolu.
Tam gdzie kończy się porządek świata, zaczyna się sfera Boga. Tam gdzie ludzie muszą się rozstać, tam Bóg mówi o miłości, która jest trwalsza niż śmierć, niż życie.
Gdy świat niemal z dnia na dzień obudził się w zupełnie innej, wręcz surrealistycznej rzeczywistości, gdy człowiek – ten zdawałoby się wszechwładny i samowystarczalny gospodarz Ziemi poczuł się nagle tak mały i bezradny jak unoszony wiatrem pyłek, gdy jego zuchwałość została zamknięta w czterech ścianach, a butę zastąpił strach i przeświadczenie o własnej niewystarczalności i kruchości – stawiane są pytania o Boga i pytania do Boga.
Przykład Jezusa jest dla nas świadectwem, że nic tak jak wierność woli Ojca nie czyni nas wolnymi i bezpiecznymi w życiu.