Jezus nas nie porzucił. Zostawił nam Ducha Świętego.
Jezus obiecuje nam, że mimo trudności, które mogą nas spotkać, z Nim uda nam się wszystko przezwyciężyć.
Każdy z uczniów Jezusowych, poznał od pierwszego z Nim spotkania, jak bardzo Pan ich umiłował. To właśnie owo pierwsze spotkanie uświadomiło uczniom, że istnieje przyjaźń dla której warto wszystko poświęcić.
Czymś niezmiernie ważnym jest wpatrywanie się w Pana Jezusa i korygowanie według Jego Oblicza swojego wyobrażenia Boga.
Jakiego pokoju pragnę? Który pokój wybieram: zewnętrzny i kruchy pokój świata, a więc pokój zdobyty własną siłą i przezornością, czy też wewnętrzny pokój Jezusowy płynący z zaufania Ojcu?
Możemy śmiało zawierzyć tej Miłości i temu, że jesteśmy w stanie spotkać się z Bogiem Ojcem przez Bożego Syna. A nauczy nas tego wszystkiego Duch Święty.
Aby móc wzrastać duchowo, potrzeba byśmy trwali w Winnym Krzewie – Jezusie, Panu naszym.
Jan „wziął Ją do siebie”, ale i Ona „wzięła” Jana do swego serca i pod swój bezpieczny, matczyny płaszcz. Na tym właśnie polega Jej „królowanie”.
Jezus mówi: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem”. Podobną wymowę ma wypowiedź z 10 rozdziału Janowej Ewangelii o Jezusie jako Bramie. Przez tę bramę trzeba przejść, aby dotrzeć do wnętrza owczarni, co z kolei daje dostęp do zbawienia.
Uczniowie muszą być gotowi do wypełnienia posłannictwa, w którym odbuduje się ich wciąż jeszcze wątła wiara. Ludzie do których pójdą, nie zawsze uwierzą od razu. Ludzie przyjmą ich tak, jak uczniowie przyjęli Jezusa.