„Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”. Bez chwili wahania, bez postawienia jednego choćby pytania: „dlaczego?”. Niedościgły wzór zawierzenia Bogu.
Słowo Boże przypomina mi dzisiaj, że nie jestem kimś „znikąd”. Przypomina mi, że nie jestem zbiegiem okoliczności, przypadkiem, wybrykiem natury. Przypomina mi, że jestem częścią Bożego planu miłości i że mam w tym planie swoje niepowtarzalne i wyjątkowe miejsce.
Uczmy się przychodzić do Boga z czystym sercem, bez ukrytych intencji, ze świadomością, że Bóg ma wszelkie prawa do naszego życia.
Święty Jan Chrzciciel został posłany przez Boga, aby zaświadczyć o Światłości i by wszyscy uwierzyli przez niego, iż Mesjasz-którego przyjście jest już bliskie - jest Światłością
Na szczęście Miłość Boga zawsze cierpliwie czeka i wychodzi na spotkanie. Miłość Boga znosi ludzkie narzekanie, niezadowolenie i spiski. Miłość Boga przyjmuje kolaborantów, malkontentów i mataczy. Na szczęście.
Jan - największy z ludzi, który uczy nas, w jaki sposób wyprostować dla Jezusa ścieżkę prowadzącą do naszego serca.
Tylko w Bogu człowiek może odnaleźć prawdziwy obraz samego siebie i tylko w Bogu potrafi iść dalej bez zmęczenia. Potrzeba tylko oczu prostaczka, by dostrzec Miłość nie pochodzącą z tej ziemi.
Ileż odwagi musiała mieć ta młodziutka, nastoletnia dziewczyna, aby uwierzyć w to wszystko, co się działo i w to, co jeszcze miało się wydarzyć.
W drugą Niedzielę Adwentu, dane nam jest usłyszeć „głos” wołającego na pustyni, świętego Jana Chrzciciela. Ukazuje nam on, w jaki sposób i my możemy przyjąć Mesjasza.
Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”.