Pan żniwa jest Panem miłości i kolejnych szans. Jest Panem cierpliwie czekającym na dobre owoce. Jest Panem przemienionych serc.
Jezus przyszedł, aby uwolnić człowieka z niewoli grzechu. Każdego człowieka – nawet tego, który przypomina nadłamaną trzcinę czy dogasający knot.
Jezus gwarantuje coś stałego – coś, co nie pryśnie nagle jak mydlana bańka i nie zamilknie jak dźwięki muzyki.
Panie, pozwól mi otworzyć serce i wierzyć.
Ciarki przechodzą mi po plecach, gdy czytam to Chrystusowe „biada”. Tak wiele cudów dokonało się i wciąż dokonuje się w moim życiu, na moich oczach. Zadaję sobie więc dziś pytanie: czy dostatecznie głęboko i całym sercem nawróciłem się do Pana? Odpowiadam z drżeniem: biada nie tylko „tamtym”. Mnie też.
Dzisiejsza Ewangelia jest o tym, że Boga muszę zawsze postawić na pierwszym miejscu. Zawsze, ilekroć będę musiała dokonać wyboru.
Skuteczność Bożego Słowa zależy w pewnej mierze od gleby ludzkiego serca.
Kiedyś samej sobie zadałam pytanie, z czego potrafiłabym zrezygnować, co poświęcić dla Chrystusa? Nie napiszę, jakiej udzieliłam na nie odpowiedzi – zbyt się wstydzę.
Każdy z nas jest powołany przez Chrystusa do rzeczy wielkich.
„Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. Czy moja wiara jest na tyle silna, że w chwili próby mam prawo oczekiwać od Jezusa takich właśnie słów?