Panie, nie pozwól, bym za cenę „świętego spokoju”, usiłowała zgasić Twój Ogień. Ten ogień nie spala, lecz rozpala, nie niszczy, lecz naprawia, hartuje, uszlachetnia.
Nie będzie ani lepszego miejsca, ani lepszego czasu niż moja codzienność, by wysłużyć sobie Niebo. Mam być wierny tu i teraz. Mam być uczciwy, odpowiedzialny i rzetelny. Lepszej okazji nie będzie!
Prawdziwy uczeń Jezusa oczekuje Pana, otwiera Mu drzwi i zasiada z Nim przy wspólnym stole. Jest wciąż gotowy, by przebywać w Jego obecności. W każdym położeniu okazuje Mu swoją miłość i wierność.
Dzisiejsza Ewangelia jest w istocie wezwaniem do zabiegania o te bogactwa, których nie zniszczy choroba ani śmierć, nie spali ogień, nie pochłonie woda, których nikomu nie uda się nas pozbawić – bogactwa, które są zadatkiem życia wiecznego.
Jak na rzymskim denarze wybity jest wizerunek Cezara, tak na duszy każdego człowieka wybity jest Boży obraz i Boże podobieństwo
Zmieniają się czasy, wymieniają pokolenia, ale żniwo zawsze jest większe niż liczba tych, którzy są gotowi podjąć na nim pracę, zwłaszcza, że praca to niełatwa, często niewdzięczna, nie od razu pozwalająca dostrzec efekty, a bywa, że i bardzo niebezpieczna. Dziś tę pracę nazywamy ewangelizacją.
Obraz drobnych ptaków, które mimo swej znikomości są otoczone troską Boga Ojca ma upewnić uczniów o nieskończenie większej trosce i miłości, z jaką dba On o ich życie.
Jezusowe „biada wam” brzmi przez pokolenia, aż do naszych czasów. Także i my możemy je usłyszeć.
Brak pokoju, miłości czy dobroci jednoznacznie wskazuje na życie według ciała i według ducha świata. Trzeba zatem przyglądać się owocom codzienności. Po nich poznamy, jaki duch króluje w naszym sercu.
Łatwo religijność pomylić z wiarą, bo nie wymaga ona konkretnych decyzji. Wiara wymaga konkretu. Konkretu mówienia, myślenia i czynienia w zgodności z wiarą.