Niektórym jednak udało się przeżyć. Ale nie jemu. Nie dlatego, że nie miał na to szansy, ale dlatego, że tak chciał. Tylko miłość jest zdolna do takich czynów.
Stwierdzenie, że potrzebujemy wspólnoty, nie jest jedynie pustym frazesem. Kościół powinien być naszą siłą.
Stać się jak dziecko znaczy wiedzieć, że jest się prawdziwie kochanym przez Boga i nie starać się być mądrym po swojemu. To „wiedzieć, że się jeszcze niczego nie wie”.
Tylko kochając potrafimy należycie zadbać o Kościół. Bo tylko miłość otworzy nasze serca i oczy.
Jezus przychodzi w ciemności człowieka, w jego obawy i lęki. Jego obecność ma jednak moc usunąć ciemność i strach. Mówi On: „Odwagi, nie bójcie się, Ja jestem”.
Jezus mówi, aby „iść za Nim”, a więc wchodzić w Jego ślady, bo one prowadzą po bezpiecznej i sprawdzonej drodze.
Jezus pokazuje nam dzisiaj, jaką siłę ma modlitwa. Prowadzi ona do prawdziwego przemienienia.
Dietetycy powiedzieliby zapewne, że w jakimś sensie stajemy się tym, czym się żywimy, to znaczy, że parametry naszego ciała są w dużej mierze wynikiem tego, jakiego budulca użyjemy do jego wzrostu.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Jeżeli jako uczeń Jezusa uważam, że zrobiłem wszystko, co w „mojej mocy” – zrobiłem tylko połowę… Jezus zaprasza mnie, abym czynił również to, co jest w „mojej niemocy”, ale jest w mocy Boga.